Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Tomasz Owsiński 23.07.2014

Wojciech Pszoniak: talent to jak trafienie w totolotka

- Jest mnóstwo zdolnych aktorów, ale nie są oni utalentowani. To jest na pewno kwestia osobowości. Artysta to nie jest zawód, w zawodzie korzystam z tego co wiem i pogłębiam wiedzę - mówił w Jedynce Wojciech Pszoniak, wybitny aktor filmowy i teatralny.
Wojciech PszoniakWojciech PszoniakWojciech Kusiński/PR
Posłuchaj
  • Wojciech Pszoniak: talent to jak trafienie w totolotka (Kultura w radiowej Jedynce)
Czytaj także

Według gościa "Kultury w radiowej Jedynce" u artystów proporcje tajemnicy przekraczają proporcje wiedzy. - Jeśli wiem, jak mam pisać wiersze, to odkładam pióro. To stały moment niepewności. (…) Nie wiem nic i na nowo zaczynam - powiedział.

Wojciech Pszoniak przyznał, że w aktorstwie niezwykłą rolę przywiązuje się do tego co jest "poza nazwaniem”. - Ta tajemnica, która w sztuce istnieje. (…) Ja z tego czerpię, gdybym tego nie miał, to już 40 lat temu przestałbym być aktorem. To co mnie trzyma, to coś nienazwanego, ta tajemnica relacji człowieka z człowiekiem - dodał.

Kultura w radiowej Jedynce >>>

Zdaniem Wojciecha Pszoniaka, aktorstwo jest wchodzeniem w inną rzeczywistość. - Człowiek wciela się w coś, ale to nie jest takie proste i nie można zrobić tego mechanicznie. To wymaga pewnego wysiłku i skupienia - tłumaczył.

Gość Jedynki uważa, że w aktorstwie istnieje pewien margines przestrzeni, która posiada niezwykłą głębie. - Chodzi o margines wolności. Sztuka aktorska polega na tym, że powstaje nadwartość tego, co się robi. Jak mówię "Ładna pogoda", to w serialu znaczy tylko to, a w teatrze tam gdzie aktor ma dostęp do tajemnicy, to powinno znaczyć coś jeszcze i tu jest ta przestrzeń. To jest wyczuwalne, ale do końca nie można tego nazwać - podkreślił.

Kultura w Polskim Radiu w serwisie You Tube >>>

Aktor przyznaje, że obecnie żyjemy w "świecie niewolników", a świat stał się korporacyjny. - Można powiedzieć, że to jest wybór, ale też pewnego rodzaju przymus. Trzeba dokonać niezwykłego wysiłku, żeby nie wejść w tryby tego świata. (…) Myślenie i odczuwanie zaczyna cierpieć. Refleksja ginie zamordowana w huku pośpiechu, rywalizacji i konflikcie. To niebezpieczne pole. Artysta może nie ma zegarków, domów i kont bankowych, ale ma jedną z najpiękniejszych przestrzeni, rozwija w sobie piękno, które jest w człowieku - stwierdził.

Według Wojciecha Pszoniaka w teatrze najpiękniejsza jest ulotność i to, co się dzieje między widzem a aktorem. - Teatr to spotkanie, uczestnictwo, a nie oglądanie. Prawdziwy teatr polega na współdziałaniu. Jeżeli ktoś przypomina sobie, jak wbiegłem na scenę i coś powiedziałem i jeśli to coś zrobiło na nim wrażenie, to czy może być coś piękniejszego dla aktora niż właśnie tego rodzaju reakcja - zauważył.

Rozmawiali Anna Stempniak i Michał Montowski.

to, pg