Kiedy był mały, nasiusiał swojemu wujowi... prosto w oko. Tak się składa, że tym wujem był znakomity aktor Jan Kobuszewski.
– Przyznaję, że nie pamiętam, jak to było. Ale skoro trafiłem w oko, to albo Janek miał duże oczy, albo ja celny instrument – tłumaczy się znakomity aktor w audycji "Rozmowa z mistrzem".
– Tak czy owak, wiedziałeś komu nasiusiać – śmieje się redaktor Anna Retmaniak. – Przez ten bliski kontakt Jan Kobuszewski zaraził cię na dobre bakcylem aktorstwa – dodaje dziennikarka.
O swojej najnowszej roli w spektaklu "Shiz", gość radiowej Jedynki mówi tak:
– To jest sztuka, w której nie oczekuję jednorodnych reakcji. Jestem przekonany, że podczas tego spektaklu obok siebie będą siedzieć dwie osoby, spośród których jedna będzie chichotać, a tuż obok zobaczymy osobę przerażoną. Bo to jest taki trudny i kontrowersyjny tekst. Taki też był Hanoh Lewin, który pisał bardzo gorzko i niekiedy piekielnie złośliwie.
W audycji Wiktor Zborowski opowiada również o tym, co go najbardziej denerwuje i niszczy. Mówi także o swoich ścisłych związkach z teatrem Ateneum i o tym, czy da się grać z osobami, których prywatnie się nie lubi.
Rozmawiała Anna Retmaniak.
(kas)