- Tak jak mówił inżynier Mamoń: kochamy to, co znamy. Myśmy nagrali płytę "Unu", której nikt nie chciał słuchać. Tak było przez parę miesięcy, póki Polskie Radio nie spopularyzowało tych piosenek – opowiada Grzegorz Markowski. Jednym z niedocenionych początkowo utworów była "Autobiografia".
Teoretycznie nie spełniała ona warunków jakie powinien spełniać "hit”. – Za długa, nieradiowy czas, opowieść, niezmiernie wielowątkowa, bohaterowie, inne czasy. To miała być kronika naszej młodości oraz tego, co się z nami działo. Miał to być jeden z utworów na płycie, który niesie określony klimat – rozpamiętuje Piotr Szkudelski.
Tekst napisał Bogdan Olewicz. - Napisał tekst, który był mi nie po drodze. Sądziłem, że ten utwór będzie bardziej melancholijny niż "Riders on the storm” Dorsów. Ja go dosyć monotonnie grałem – wspomina Zbigniew Hołdys.
Początkowo "Autobiografię” zaśpiewać miał właśnie Hołdys. - Kiedy Bogdan przyniósł tekst zorientowałem się, że jego narracja, dosyć fabularna wymaga innego warsztatu, którego ja nie miałem, a Grzesiek go miał. W sekundę zapadła decyzja, żeby to on zaśpiewał ten utwór – opowiada Hołdys.
Perfect wychodził na scenę, grał "Autobiografię” i nic. Nikt nie klaskał. Do czasu…
Co było dalej? Jak potoczyły się losy Perfectu? Posłuchajcie rozmowy z zespołem.