Krystyna Janda w Jedynce opowiadała o swoim szacunku dla Danuty Wałęsy, w której rolę wcieliła się w swojej nowej sztuce scenicznej, "Danuta W.". Zaznacza, że na podstawie biografii żony Lecha Wałęsy "Marzenia i tajemnice" można było napisać kilka adaptacji, a każda byłaby o innej kobiecie. Stąd bała się konfrontacji z panią Danutą.
Krystyna Janda uważa, że spektakl opowiada jednocześnie o niezwykłej, ale i zwykłej kobiecie. Szokiem dla Danuty Wałęsy było pierwsze aresztowanie, które nastąpiło pół roku po ślubie. - Niczego więcej nie chciałam – miałam dziecko, on był przy mnie, byliśmy szczęśliwi. Myślałam, że tak będzie dalej. Przyszedł jednak grudzień 1970 roku – przytacza wspomnienia Wałęsy Krystyna Janda. Potem dopiero Danuta uświadomiła sobie, w czym bierze udział i było już tylko trudniej.
Janda szanuje żonę Wałęsy za wewnętrzny ład i spokój. Jako anegdotę przytacza rozmowę młodej aktorki po premierze z Danutą Wałęsową. – Mam jedno dziecko i nie daję sobie z nim rady. – Jak się chce, to ze wszystkim da się radę – padła odpowiedź.
Krystyna Janda komentowała, że życie w Polsce się spolaryzowało. Według niej są coraz większe różnice pomiędzy wiedzą a niewiedzą różnych ludzi. - Kiedyś nasza wrażliwość społeczna, narodowa, była mniej więcej na tym samym poziomie, ponieważ ambicją było wiedzieć, czytać, znać, rozumieć. Kiedy wchodziłam do domów inteligenckich w Warszawie, wszyscy mieliśmy te same książki na półkach. One zostawały w nas, rozmawialiśmy o nich – wspomina. Teraz wszystko się w jej ocenie zróżnicowało: kultura, obyczaje, wiedza, priorytety. Tylko w teatrze, jej zdaniem, wszystko pozostało po staremu. - Ci, którzy przychodzą do teatru mają potrzebę zastanowienia się nad życiem, sobą, sztuką, miłością, honorem, wiernością (…). Elita to ci, którzy myślą – podsumowała aktorka.
Posłuchaj rozmowy z Krystyną Jandą.
agkm