Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Emilia Iwanicka 22.10.2012

Chyra uczy się francuskiego i reżyseruje operę

Życie pod ostrzałem mediów i ponadprzeciętne zainteresowanie portali plotkarskich to – zdaniem aktora – cena, jaką musi płacić za popularność. I nie ma się na co obrażać. - Ale nie będzie to wpływało na moje zachowanie - zadeklarował w radiowej Jedynce.
Kadr z dramatu kostiumowego DaasKadr z dramatu kostiumowego "Daas"mat.promocyjne

Andrzej Chyra przez pewien czas był bardzo częstym tematem portali plotkarskich, które z uwielbieniem donosiły m.in. o jego rzekomych ekscesach alkoholowych. Aktor przyznaje jednak, że podchodzi do tego z dużym dystansem.

- Jeśli ktoś mnie śledzi, przyłapuje w niewygodnych sytuacjach, rozumiem, że to cena istnienia na tym świecie w sposób bardziej widoczny od innych. Ale nie będzie to wpływało na moje zachowanie i nie będzie robiło ze mnie grzecznego chłopca, bo nie czuję, żebym był taki wewnętrznie. To, że człowiek ma wiele twarzy, dla każdego jest zrozumiałe, chociaż może nie wszyscy się do tego przyznają - powiedział aktor w magazynie "Kultura w radiowej Jedynce".

Artysta przyznał też, że chociaż ma duże doświadczenie filmowe, szczególnie ceni sobie pracę w teatrze. - Tam aktor panuje nad sytuacją. W filmie już raczej reżyser, montażysta. W teatrze aktor ma też zwrotny odbiór energii od publiczności i intymny kontakt z widzem, którym może manipulować - dodał.

To cena istnienia w tym świecie w sposób bardziej widoczny niż inni

Dlatego też Chyra nie boi się eksperymentów teatralnych. Chociażby przyjęcia roli w sztuce "Tramwaj” bez znajomości języka fracuskiego. - Okazało się, że mam nagle szansę zagrać z Isabelle Huppert, czyli jedną z najbardziej cenionych przez mnie aktorek. Do tego była perspektywa dwóch lat przygotowań, wydawało mi się więc, że wystukam rolę na pamięć. Później miałem różne momenty i wątpliwości, ale na szczęście mogłem pozwolić sobie na nieidealny francuski, bo grałem potomka imigrantów - wspominał.

Był to spektakl Krzysztofa Warlikowskiego na motywach sztuki Tennessee Williamsa "Tramwaj zwany pożądaniem", którego premiera odbyła się w Teatrze Odeon w Paryżu . W Polsce był wystawiany w Teatrze Nowym w Warszawie – na obu tych scenach po francusku.

Odważnym eksperymentem jest też najnowszy projekt Andrzeja Chyry. W Operze Bałtyckiej będzie on reżyserował operę "Gracze” Dymitra Szostakowicza. - To wyzywanie, bo mamy do czynienia ze specyficznym gatunkiem. Reżyserowanie zaspokaja moją potrzebę stworzenia swojej wizji. Chcę próbować budować jakiś świat niezależnie. Bo aktor jednak jest tylko elementem, a ktoś inny podejmuje ostateczne decyzje. Tymczasem reżyseria to dziedzina, która mnie pociąga i podnieca.

Dlaczego cieszy go wizja artystycznej katastrofy, czego nie toleruje w przyjaźni i czy szuka miłości? O tym wszystkim Andrzej Chyra opowiedział Joannie Sławińskiej. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

ei