Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 02.11.2013

Po śmierci ich sława nie przemija, a wręcz rozkwita

John Lennon, Elvis Presley, Michael Jackson czy Eva Cassidy to artyści, którzy już nie żyją. Ale ich piosenki cały czas cieszą się uznaniem i gdyby żyli opływaliby w dostatek.
Michael Jackson podczas występu w 1988 rokuMichael Jackson podczas występu w 1988 rokuWikipedia/CC 3,0/Drew H. Cohen
Posłuchaj
  • Roman Rogowiecki: jest normalne, że gra się tak zwane covery, czyli stare utwory w nowych wykonaniach (Sobota z radiową Jedynką)
Czytaj także

Sztandarowym wykonawcą, który ożył po śmierci jest Eva Cassidy, której 17. rocznica śmierci przypada 2 listopada. - Za życia z nią był ten problem, że ona miała świetny głos i umiała wszystko zaśpiewać - mów dziennikarz muzyczny Roman Rogowiecki . Wytwórnie dostawały szału i kazały jej się zdecydować na jeden rodzaj muzyki, a ona śpiewała i soul, i pop, i rock. Po prostu kochała śpiewać i nie przykładała wagi do gwiazdorstwa. Wylansowała ją po śmierci rozgłośnia BBC, a jej pośmiertna płyta doszła do pierwszego miejsca na liście sprzedaży. Bez promocji i fachowego wsparcia.

Roman
Roman Rogowiecki, fot. Andrzej Gralewski/PR

Jedną z największych legend muzyki rockowej jest Buddy Holly, którego kariera trwała zaledwie półtora roku. - Paul McCartney mówi: ja kocham Buddy Holle’go i wielu ludzi tak około 70-ki wychowało się na jego piosenkach - zauważa gość radiowej Jedynki .  
Cały czas świetnie sprzedają się płyty z nagraniami Elvisa Presleya, Freddiego Mercurego, Nirvany czy Michaela Jacksona. - To się sprzedaje, bo cały czas pojawiają się młodzi słuchacze, którzy na początku nie chcą słuchać tego co rodzice, a potem, po cichu, odkrywają, że to jest fajne - mówi Roman Rogowiecki.
Czasami o artyście przypomina ponowne wykonanie lub wykorzystanie jego utworu w filmie, czy reklamie. - To jest sprzedanie jakieś piosenki, która była wykorzystana kiedyś w pewien sposób innej generacji - podkreśla dziennikarz. Jest normalne, że gra się tak zwane covery, czyli stare utwory w nowych wykonaniach. Roman Rogowiecki zwraca uwagę, że wszystkie orkiestry cały czas grają covery, raz lepiej raz gorzej. - Moim zdaniem, lepiej by było, gdyby większość ludzi, mniej utalentowanych, nie pisała swoich koszmarnych piosenek, tylko śpiewała covery - mówi.

Po tragicznej śmierci Johna Lennona odkryto, że miał humor, a na szczyty list wdrapała się piosenka "Imagine". Fani Lennona ubolewają tylko, że dochody z tego nagrania trafiają do Yoko Ono, której nie lubią i uważają za tę, która rozbiła Beathlessów. Zaś od śmierci Michaela Jacksona w 2009 roku  sprzedaż jego piosenek przyniosła 800 milionów funtów dochodu. Gdyby więc Jackson ożył, byłby bardzo bogatym człowiekiem.
Rozmawiała Karolina Rożej.
(ag)