Maria Przełomiec podkreśliła, że Rosja pozwoli sobie na tyle, na ile jej pozwoli Zachód, czyli Niemcy, Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Wskazuje, że Rosjanie powtarzają scenariusz, który ćwiczyli już na Krymie. - Zbiera się grupa osób, które opanowują budynki rządowe, wywieszają rosyjskie flagi i żądają od miejscowych władz przeprowadzenia jak najszybciej referendum, proszą też o bratnią pomoc Moskwę - mówiła w radiowej Jedynce. Dziennikarka zwraca uwagę, że ten scenariusz nie udał się w Charkowie, Doniecku i Odessie, bo miejscowe władze odmówiły przeprowadzenia czegokolwiek. Tylko na Półwyspie Krymskim udało się dzięki obecności uzbrojonych ludzi w mundurach bez dystynkcji.
Publicystka przypomniała, że w ostatnich trzech miesiącach rosyjskie media, które są na wschodniej Ukrainie chętniej oglądane niż ukraińskie, prowadziły nasiloną propagandę antyukraińską i starały się wywołać psychozę strachu przed - jak to określano - banderowcami. Jej zdaniem, scenariusz obecnych działań powstał na Kremlu już w 2004 roku po wybuchu Pomarańczowej Rewolucji. Być może we wschodniej Ukrainie Putin chce powtórzyć to, co stało się w Mołdawii, gdzie powstała rosyjska Republika Naddniestrzańska, czyli utworzenie separatystycznej Ukrainy Wschodniej.
Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Maria Przełomiec podkreśla, że władze Ukrainy powinny zachować zimną krew i nie dać się sprowokować. - Rosjanie marzą o tym, żeby ktoś zaczął strzelać - mówi publicystka. Wspomina, że Gruzini dali się sprowokować. W jej ocenie, Ukraińcy powinni dążyć do jak największego umiędzynarodowienia konfliktu. Podkreśla, że NATO nie pójdzie na wojnę z Rosją. Ale Putin stawia swoich partnerów na Zachodzie pod ścianą. Polska powinna zaś tłumaczyć innym krajom Unii, dlaczego powinniśmy w jej obronie zadzierać z Rosją. Bo jeżeli nie będzie reakcji, to za chwilę podobny scenariusz może rozegrać się w Gruzji i Mołdawii, a potem może w republikach nadbałtyckich i w Polsce.
W audycji również relacje korespondentów z Kijowa, Symferopola, Moskwy i Waszyngtonu, a także rozmowa z europosłem Jackiem Saryuszem-Wolskim.
"Więcej świata" prowadził Jarosław Kociszewski.
(ag)