Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Agnieszka Jaremczak 26.04.2014

Prof. Jerzy Maria Nowak: klucz do uwolnienia obserwatorów OBWE leży w Moskwie

Były ambasador Polski przy NATO ocenia, że separatyści, którzy porwali międzynarodowych ekspertów działają zgodnie z wytycznymi Rosji. - Oni zrealizują polecenie, jakie dostaną z Moskwy - mówił gość radiowej Jedynki.

Grupa kilkunastu obserwatorów OBWE została porwana w piątek po południu. Od tego czasu nie ma z nimi kontaktu. Separatyści ogłosili, że na razie nie mają zamiaru ich wypuszczać.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Zdaniem prof. Jerzego Marii Nowaka, zapewne w tej chwili toczy się bardzo ostra gra dyplomatyczna z udziałem Niemiec, USA, Francji i Wielkiej Brytanii.

Już w piątek po południu z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem rozmawiał minister spraw zagranicznych Niemiec. Frank-Walter Steinmeier wezwał Moskwę do interwencji na rzecz uwolnienia wojskowych obserwatorów OBWE. W sobotę stały przedstawiciel Rosji przy OBWE Andriej Kelin zapewnił, że jego kraj "zrobi w tej sprawie wszystko co może".

- Rosja chce pokazać, że tych separatystów nie wolno traktować jak marionetki, że to jest samodzielna siła i zarówno rząd w Kijowie, jak i Zachód muszą się z nimi liczyć. I jeśli dojdzie do jakichś następnych rozmów, to ci separatyści muszą w nich uczestniczyć - mówił w audycji "Świat w Jedynce".

Dyrektor Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego uważa ponadto, że podczas czterostronnych negocjacji w Genewie, które zakończyły się podpisaniem porozumienia popełniono "szkolne błędy dyplomatyczne". Jak tłumaczył, chodzi między innymi o to, że w końcowym dokumencie nie znalazło się ani jedno zdanie dotyczące aneksji Krymu. Co więcej, przedstawiciele USA, Ukrainy i UE wpadli w pułapkę zastawioną przez Rosję. - Polega ona na tym, że podpisuje się taką ugodę, którą każdy może interpretować na swoją korzyść. W tej sytuacji Rosja interpretuje to porozumienie tak jak jej się podoba i Ukraina też - oświadczył Jerzy Maria Nowak .

Jego zdaniem, błędem było też pominięcie w porozumieniu sprawy majowych wyborów prezydenckich na Ukrainie. - W ogóle nie wspomniano o potrzebie stabilizacji przed wyborami - podkreślił gość Jedynki. I jak tłumaczył, Rosji chodzi przede wszystkim o to, by delegitymizować władze w Kijowie.

Nowak uważa, że słowa premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka o tym, że Kreml dąży do wywołania III wojny światowej nie mają pokrycia w faktach. - To jest retoryka, choć nie odpowiem jednoznacznie, czy to jest wojna, czy też nie. Pewien rodzaj wojny już mamy. Ona może przybierać jeszcze ostrzejszy wyraz - dodał. Według niego, mówiąc o wybuchu III wojny światowej można mieć proste skojarzenia z wydarzeniami z września 1939 roku. - Ale dzisiaj wojna nie będzie tak wyglądać. Trzeba sobie powiedzieć też, że świat w takich sprawach jest brutalny. O Ukrainę świat nie będzie walczyć. Amerykanie nawet dobrze nie wiedzą, gdzie leży Ukraina. Świat bardzo mocno się zabezpieczy. Taką czerwoną, nieprzekraczalną linią jest granica NATO. Putin doskonale o tym wie - mówił były ambasador.

Jego zdaniem, kryzys na Ukrainie sprawił, że NATO zaczęło zupełnie inaczej działać. Postawę poszczególnych państw Sojuszu porównał do kwoki i jej kurcząt, które w czasie pogody swobodnie chodzą po podwórku, a gdy pojawia się jakiekolwiek niebezpieczeństwo natychmiast zbiegają się w jedno miejsce - pod skrzydła kury. - Putin zmobilizował NATO do nowego działania - podsumował profesor Nowak.

Rozmawiał Grzegorz Ślubowski.

(asop, pg)

''