Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Klaudia Hatała 02.06.2014

Mariusz Kamiński: 4 czerwca '89 naród symbolicznie pokazał, jaki jest jego pogląd

- Początek był trudny, bo o ile samego 4 czerwca rzeczywiście mieliśmy wielką radość, bo te pierwsze wyniki jakie spływały, sprawiały nam satysfakcję, to później przyszedł ten moment refleksji, że jednak nie były to wybory demokratyczne - mówi w Jedynce Mariusz Kamiński.
Mariusz KamińskiMariusz Kamiński Wojciech Kusiński/Polskie Radio
Posłuchaj
  • Mariusz Kamiński o wyborach 4 czerwca 1989 roku, głosowaniu nad uchyleniem jego immunitetu oraz pomysłach na zjednoczenie prawicy (Sygnały Dnia/Jedynka)
Czytaj także

Wybory 4 czerwca 1989 roku traktowane są dziś jako przełom i akt założycielski III RP, choć były wyborami jeszcze do Sejmu X kadencji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Jednak ich wynik sprawił, że 12 września 1989 roku powstał rząd Tadeusza Mazowieckiego - pierwszy niekomunistyczny gabinet w tej części Europy.

<<<4 czerwca - Zobacz serwis specjalny>>>

4 czerwca 1989 r. wola polityczna społeczeństwa, wyrażona w głosowaniu, unieważniła matematyczny podział mandatów. To był najważniejszy rezultat wyborów, który otworzył drogę do zmian ustrojowych. Formuła wyborów 4 czerwca została ustalona przy Okrągłym Stole

Wiceprezes PiS mówi, że przy narastającym oporze ze strony społeczeństwa, zdawano sobie sprawę z konieczności Okrągłego Stołu. - Napięcie zostało rozładowane tamtymi negocjacjami. Zawarto pewien kontrakt. Wydawało się, że doraźnie wzmacniał on opozycję, ale tak naprawdę, patrząc z perspektywy czasu, to jednak zagwarantował ludziom reżimu, ludziom PRL-u, swobodne funkcjonowanie w życiu politycznym i gospodarczym - ocenia Mariusz Kamiński.

- Jednak ta symboliczna gruba kreska odcisnęła swoje piętno na jakości naszej demokracji. Na to, że w tej naszej demokracji tyle patologii wypłynęło. W życiu politycznym i gospodarczym i czymś takim jak moralność publiczna. Rozmyto te podstawowe wartości, więc konsekwencje 4 czerwca były wielostronne - podkreśla gość "Sygnałów dnia". Wśród pozytywnych konsekwencji wymienia on m.in. fakt, że "nie doszło do przelewu krwi". - Polska jest dzisiaj państwem niepodległym, jest państwem demokratycznym, choć jakość naszej demokracji pozostawia wiele do życzenia - dodaje poseł PiS.

Mariusz Kamiński mówi, że okres zmiany jednego systemu w drugi był dla środowiska studenckiego, w którym działał "bardzo gorący". - Na tydzień przed wyborami 4 czerwca władze odmówiły rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Przystąpiliśmy do akcji strajkowej, ale mieliśmy poczucie, że była to trochę prowokacja ze strony władz, żeby środowisko studenckie, niezwykle aktywne w tamtym czasie, nie angażowało się w kampanię wyborczą obywatelskich komitetów Solidarności - ocenia wiceprezes PiS.

- I to się władzy nie udało. My strajkowaliśmy, a jednocześnie prowadziliśmy bardzo intensywną kampanię Solidarności, wzięliśmy udział w tych wyborach i później wywalczyliśmy prawo do strajków - mówi poseł, i przypomina, że w Ogólnopolskim Komitecie Strajkowym działał z Grzegorzem Schetyną, Jackiem Protasiewiczem, czy nieżyjącymi już Przemysławem Gosiewskim i Sławomirem Skrzypkiem. - Te kadry NZS były ciekawe i wielu ludzi odegrało później ważną rolę w życiu politycznym, w dalszym ciągu odgrywa, chociaż nasze drogi się rozeszły - mówi.

Podsumowując wydarzenia sprzed 25 lat, Mariusz Kamiński mówi, ż "symbolicznie naród pokazał, jaki jest jego pogląd na rzeczywistość, że odrzuca komunizm. W tym sensie symbolicznie było to ważne".

Mariusz Kamiński mówił także o tym, dlaczego Polacy nie chodzą na wybory, o głosowaniu nad uchyleniem jego immunitetu w związku z działaniami CBA w sprawie ujawnienia majątku Aleksandra Kwaśniewskiego oraz o pomysłach na zjednoczenie prawicy.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.

(kh, pg)

>>>Zapis całej rozmowy