W poniedziałek i wtorek doszło do dwóch policyjnych interwencji, które zakończyły się oddaniem strzałów do agresywnie zachowujących się napastników. W Gorzowie Wielkopolskim policja strzelała do mężczyzny, który zniszczył 13 samochodów i chciał zaatakować funkcjonariuszy. Mężczyzna został ranny w nogę. W Rudzie Śląskiej policjanci przyjechali z interwencją do mężczyzny, który dostał ataku furii w szpitalu. Gdy rzucił się na nich z nożami, ranili go dwukrotnie. Mężczyzna zmarł podczas operacji.
Strzały w Gorzowie Wielkopolskim i Rudzie Śląskiej. KGP: to policjant decyduje o użyciu broni >>>
- Wszystko jest uzależnione od sytuacji, z którą policjant ma się zmierzyć. W sytuacji dynamicznej, jaka miała miejsce w Gorzowie Wielkopolskim, funkcjonariusz nie musiał oddawać strzału ostrzegawczego - wyjaśnia Andrzej Mroczek, były antyterrorysta.
Dodał, że akcja rozgrywała się w terenie zabudowanym, a życie funkcjonariuszy było bezpośrednio zagrożone, co uzasadnia brak strzałów ostrzegawczych.
Mroczek zaznacza, że na początku funkcjonariusze nie strzelali bezpośrednio do napastnika i bardziej chcieli go nastraszyć. Dopiero, gdy zaczął uciekać, ranili go w nogę.
Były policjant uważa, że funkcjonariusze mogli strzelić do napastnika wcześniej, już w momencie, gdy zaczął iść w ich kierunku.
Andrzej Mroczek przyznaje, że na nagraniu z tej strzelaniny widać brak doświadczenia policjanta i policjantki, którzy brali udział w akcji.
- Po zachowaniu można stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że były to pierwsze strzały oddawane w kierunku człowieka w jej służbie - mówił o funkcjonariuszce gość Jedynki.
Dodaje jednak, że pewnych rzeczy nie da się wyćwiczyć, bo nigdy w ośrodku szkoleniowym nie odtworzy się tych samych warunków, co w czasie prawdziwej akcji.
Mroczek kilkakrotnie podkreślał, że funkcjonariusze zachowali się prawidłowo. - Prawo zezwala na strzał do uciekającego człowieka, jeżeli ten wcześniej dokonał przestępstwa - wyjaśnił. - Policjanci postąpili słusznie i celnie strzelili. Strzelili w kolano - dodał.
Były antyterrorysta podkreślił, że nie wiadomo, co by się stało, gdyby mężczyzna uciekł. Mógł na przykład wziąć zakładników.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
>>>Zapis całej rozmowy
"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!
bk