Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Daniel Szablewski 12.08.2019

Ekspert o protestach opozycji w Moskwie: Rosjan niewiele to interesuje

- Takich demonstracji, co prawda mniejszych, w karierze Władimira Putina wybuchało znacznie więcej i on sobie z tym radził. Na pewno czeka do wyborów do Dumy Miejskiej w Moskwie - mówi Jakub Benedyczak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Dlaczego Władimir Putin sprawia wrażenie, że nie jest zainteresowany protestami opozycji?
Posłuchaj
  • Protesty w Rosji, 11 lat po wizycie Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, podatek solidarnościowy w Niemczech (Jedynka/ Więcej Świata)
Czytaj także

Od kilku tygodni w Rosji zwolennicy opozycji wyrażają sprzeciw wobec niedopuszczenia opozycyjnych kandydatów do lokalnych wyborów, które mają odbyć się w Moskwie 8 września. Fundacja Aleksieja Nawalnego, jednego z liderów opozycji poinformowała, że w sobotę doszło do protestów w Moskwie i ponad 40 miastach. Ostatnia demonstracja odbyła się za zgodą władz moskiewskich i przyszło na nią 50-60 tys. osób.

Rewolucja i rozpad kraju? przedwczesne prognozy

- Pamiętajmy, że Moskwa to miasto, które ma 10-15 mln mieszkańców, więc nawet jeśli wychodzi protestować 60 tys. ludzi, to nie jest to zbyt wiele. Oczywiście sytuacja gospodarcza w Rosji pogorszyła się po wprowadzeniu sankcji, ale nie jest to jeszcze przekroczenie takiej masy krytycznej, która spowoduje, że Rosjanie wyjdą masowo protestować. Dlatego niektóre komentarze w polskich mediach, że "zbliża się rewolucja, Rosja może rozpaść się, reżim Putina upadnie, przewrót pałacowy itd.", są bardzo mocno przedwczesne. Rosjan w swojej masie te protesty interesują w niewielkim stopniu - twierdzi Jakub Benedyczak.

Zdaniem eksperta Władimir Putin radził sobie już w przeszłości z protestami. - Ten człowiek jest u władzy 20 lat i przeżył już niejedno, m.in. ponad 200-tysięczne protesty, wojnę w Czeczenii czy 3 wojny poza granicami kraju - mówi Jakub Benedyczak i dodaje, że dopiero po wrześniowych wyborach do Dumy Miejskiej, Władimir Putin zobaczy, czy protesty przynoszą większy oddźwięk społeczny.

Promieniotwórcze skażenie w Rosji

Podczas rozmowy poruszono również temat wybuchu na poligonie w obwodzie archangielskim na północy Rosji, do którego doszło 8 sierpnia. Według oficjalnych informacji zginęło 5 osób, a kolejne zostały ranne w wyniku awarii testowanej rakiety o napędzie jądrowym. Jeden z dyrektorów naukowych Rosatomu, czyli rosyjskiej agencji atomowej, poinformował, że sytuacja zaskoczyła ekipę przeprowadzającą test, ale nie była groźna i nie stwierdzono żadnego skażenia radioaktywnego, które pozostałoby na dłużej.

Niemniej rosyjski Greenpeace pokazał, że poziom promieniowania przekroczono aż 20-krotnie. Poza tym zamknięto na miesiąc część żeglugi po Morzu Białym, z kolei dziś The New York Times opublikował, że zginęło nie 5, a 7 osób i że nie była to awaria rakiety, tylko eksplozja silnika jądrowego.

Czy Rosjanie wierzą komunikatom władz, które chcą uspokoić sytuację? - Pewnie starsze pokolenie jest skażone pamięcią o Czarnobylu i o tym, co trzeba robić. Choćby nie wiadomo co mówiły władze, tak jak mówiły ponad 30 lat temu, nie uspokajają - przyznaje ekspert Jedynki.

Które rosyjskie gwiazdy muzyki biorą udział w protestach opozycji? Dlaczego obecne lato jest wyjątkowo nieudane dla rosyjskich władz? Z jakiego powodu Rosjanie żyją w permanentnym stanie wojny?

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

***

- Rosja uważa, że czasy imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści, czy pięćdziesiąt lat - tak mówił Lech Kaczyński na Placu Wolności w Tbilisi w 2008 roku. Przybył tam, podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej, po kolejnym bombardowaniu przez Rosjan miasta Gori, by wesprzeć zaatakowany przez Moskwę naród. Dziś mija 11 lat od tego wydarzenia. O tym wydarzeniu wspomnienie Macieja Jastrzębskiego, który na miejscu relacjonował przebieg wojny gruzińsko-rosyjskiej.

***

Większość niemieckich podatników zostanie zwolniona z podatku solidarnościowego wprowadzonego po zjednoczeniu kraju na wsparcie biedniejszych regionów dawnej NRD - przewiduje projekt rządowej ustawy. Zmiana podatku solidarnościowego wprowadzonego w 1995 r. zmniejszy przychody do budżetu z poboru podatków o ok. 10 mld euro od 2021 r., a do 2024 r. ta suma wzrośnie do 12 mld. Czy wschodnia część Niemiec nie wymaga już pomoc? Skąd taką popularnością cieszą się tam skrajne ugrupowania? Rozmowa z Olgą Doleśniak-Harczuk z Instytutu Staszica.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

***

Tytuł audycji: Więcej świata

ProwadziMichał Strzałkowski

Goście: Jakub Benedyczak (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych), Maciej Jastrzębski (korespondent Polskiego Radia), Olga Doleśniak-Harczuk (Instytut Staszica)

Data emisji: 12.08.2019

Godzina emisji: 17.25

DS