Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 25.04.2012

Znany pisarz znów krytykuje: grupa idiotów

- To próba potępienia bandytów stadionowych i próba wypowiedzenia się w taki sposób, żeby poczuli się dotknięci - mówił w radiowej Jedynce Wojciech Kuczok.
Kibice Ruchu ChorzówKibice Ruchu ChorzówPAP/Bartłomiej Zborowski

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

Znany pisarz, scenarzysta, laureat Paszportu Polityki za powieść "Gnój" i wielki kibic Ruchu zabrał głos po zamieszkach na stadionie przy Cichej, do których doszło podczas Wielkich Derbów Śląska. Wojciech Kuczok w ostrych słowach skrytykował chuliganów. W "Kronice sportowej" pisarz opowiedział o kulisach powstania listu otwartego.

- Po raz pierwszy w życiu dałem sobie prawo do spuszczenia języka z łańcucha i do powiedzenia w słowach mniej literackich co myślę o bandytyzmie na stadionach. Te słowa miały być zrozumiałe dla tej zgrai kryminalistów, którzy przychodzą na stadiony żeby łamać prawo i zupełnie nie zależy im, żeby ich drużyna, klub odniósł jakiś sukces. To była raczej taka próba potępienia tych bandytów stadionowych i próba wypowiedzenia się w taki sposób, żeby poczuli się dotknięci - zaznaczył.

-Jesteście frajerami - tymi słowami Kuczok rozpoczął swój list otwarty. - Jak się okazuje sam okazałem się dość naiwny, albowiem w moim słowniku frajer oznacza człowieka naiwnego. Wydawało mi się skrajną naiwnością wiara w to, że wrzucanie petard na sektor przyjezdnych i robienie zadymy na własnym stadionie jest jakimś aktem odwagi, tak może pomyśleć tylko frajer. Natomiast jak się okazuje słownictwo półświatka przestępczego trochę inaczej czyta ten termin - frajer to jest najcięższa obelga dla przestępcy, ponieważ jest to konfident i donosiciel, i w tym momencie odbiór mojego listu został spotęgowany - podkreślił w rozmowie z Tomaszem Zimochem.

Laureat Paszportu Polityki swój apel skierował nie tylko do pseudokibiców. - Jeżeli mamy na stadionie sektory wypełnione tysiącami fanów, którzy przedstawiają się jako jednorodna, zwarta siła i demonstrują swoje umięśnienie, a potem okazuje się, że mogą nie wiedzieć jak to możliwe, że dziesięcioosobowa grupa zbirów przebiega przez ten sektor i robi co chce. To jest rodzaj przyzwolenia, czy jakiejś hipokryzji, bo nie wierzę w to, że kilkutysięczna grupa osiłków dała się zastraszyć.

- Mój list był przede wszystkim aktem irytacji, był podyktowany silnymi emocjami, ponieważ od lat czekam na jakiś poważny sukces Ruchu i akurat wtedy okazuje się, że grupka idiotów zwraca uwagę na Chorzów z zupełnej innej strony - mówił w radiowej Jedynce Wojciech Kuczok.

aj