Amerykański ambasador Stephen Mull wyraził nadzieję, że Polska będzie wkrótce kwalifikować się do programu bezwizowego. Jak zaznaczył, obecne prawo uwzględnia procent odmów przyznania wizy. W Polsce jest ich 9 procent, a powinno być 3 procent. Dyplomata zaznacza przy tym, że Kongres ma plan, by zwiększyć limit do 10 procent, wtedy Polska mogłaby w programie uczestniczyć. Stephen Mull ma nadzieję, że przepisy zmienią się jeszcze w tym roku. Sprawa ta jest omawiana w ramach planów reformy prawa imigracyjnego.
Stephen Mull w Polsce jest już po raz trzeci. Po raz pierwszy pracował w Polsce w latach 1984-1986, w wydziale wizowym, potem był oficerem politycznym. – To były trudne, ale i ciekawe czasy. Nic nie było w sklepach. Za mną zawsze jeździli esbecy. Żona i ja mieliśmy podsłuch. Bardzo trudno było mieć normalny kontakt z ludźmi. Nie oczekiwałem, że dojdzie do takich zmian – mówi dyplomata.
Następnie Mull przyjechał do Polski w latach 90-tych.Wówczas był radcą do spraw politycznych i wojskowych. Wspomina, że był to czas bardzo intensywnej pracy, ze względu na to, że Polska chciała wejść do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dyplomata przypomina, że polskie członkostwo w NATO nie było wcale przesądzone. W końcu się udało.
>>>Przeczytaj całą rozmowę
Stephen Mull przyjechał teraz do Polski po raz trzeci, jako ambasador. Z Polakami postanowił się wtedy przywitać za pomocą filmu w serwisie YouTube.
Ambasador bardzo lubi polską kuchnię. Uwielbia kiełbasy, pieczywo i zupy, zwłaszcza żurek i chłodnik. Uwielbia jeździć na rowerze i biegać w parku. Jego ulubiony wykonawca to Bruce Springsteen. Ostatnio miał okazję posłuchać zespołu Akurat, który przypadł mu do gustu, wcześniej słuchał Manaam i Lady Pank.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski
agkm