Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Beata Krowicka 05.07.2013

Himalaista: jesteśmy gotowi na lawiny, odmrożenia i szczeliny, ale nie na terrorystów

- To wydarzenie jest kamieniem milowym w historii himalaizmu, bo jeszcze nigdy w historii nie zdarzył się taki przypadek, że terroryści przyszli zabić ludzi, którzy się wspinają - mówił o ataku terrorystycznym pod Nanga Parbat Włodzimierz Kierus z Polskiego Klubu Alpinistów.
Włodzimierz Kierus, himalaista, który był pod Nanga Parbat w czasie ataku terrorystówWłodzimierz Kierus, himalaista, który był pod Nanga Parbat w czasie ataku terrorystówWojciech Kusiński/PR

W sobotę 22 czerwca przed północą kilkunastu terrorystów ubranych w uniformy jednostki służb granicznych zaatakowało bazę na wysokości 4200 m pod szczytem Nanga Parbat. Zabili 11 himalaistów, którzy nocowali w namiotach. Jednej osobie udało się uciec, a trzech Pakistańczyków puszczono wolno.

Wcześniej w góry wyruszyło 40 alpinistów, a wśród nich siedmiu Polaków. Jednym z nich był Włodzimierz Kierus z Polskiego Klubu Alpinistów, który był gościem piątkowej audycji "Z kraju i ze świata".

- Mieliśmy bardzo dużo szczęścia. Wyszliśmy z base campu do wyższych obozów z powodu dobrej pogody. Dlatego nas nie było w tym miejscu, gdzie terroryści dokonali egzekucji - mówił Kierus.

- To wydarzenie jest kamieniem milowym w historii himalaizmu, bo jeszcze nigdy w historii nie zdarzył się taki przypadek, że terroryści przyszli zabić ludzi, którzy się wspinają. Oni przyszli tam po to, tam nie ma przypadkowych turystów - dodał z goryczą.

Jak podkreślił, do tej pory zdarzały się w górach kradzieże, rabunki, czy nawet wymuszenie haraczu, ale nigdy nie było mowy o egzekucji. Kierus zwrócił też uwagę, że alpiniści są gotowi na wiele niebezpieczeństw.

- Jeżdżąc w góry, szczególnie wysokie, zawsze potrzebujemy bardzo dużo szczęścia, żeby przeżyć. Jesteśmy narażeni na lawiny, na szczeliny lodowcowe, na odmrożenia, na chorobę wysokościową. Zginąć w górach wysokich jest bardzo łatwo. My wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, podejmujemy takie ryzyko, ale czegoś takiego nikt by się nie spodziewał - mówił Kierus.

Jak podkreślił himalaista, to tym tragicznym wydarzeniu musi się zmienić strategia zdobywania gór, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. Jego zdaniem teraz władze pakistańskie będą musiały przekonać pasjonatów wspinaczki, że na zboczach Nanga Parbat jest bezpiecznie. Na razie jednak wojsko zamknęło tę okolicę na rok.

Kierus zaapelował też do turystów, którzy uważają, że dadzą sobie radę ze zdobywaniem szczytów, nawet w najbardziej niebezpiecznych miejscach. - Chojractwo kończy się, gdy zazgrzyta zamek AK-47 - zacytował swojego kolegę himalaista. Przyznał, że uczestnicy wyprawy na Nanga Parbat też myśleli, że będą bezpieczni, a nocą przyszli terroryści i dokonali egzekucji.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.

bk