Władysław Kosiniak-Kamysz mówił w "Sygnałach dnia", że rozmowy ze związkowcami musiałyby uwzględniać sytuację budżetową kraju. Dlatego liczy na konsultacje budżetowe w Komisji Trójstronnej. Zdaniem ministra, bez tego nie sposób realnie rozmawiać o propozycjach związkowców. Związki, które na sobotę zapowiedziały w Warszawie masowy protest, domagają się odstąpienia od reformy emerytalnej, podwyżki płacy minimalnej i rezygnacji z uelastycznienia rynku pracy.
Minister Kosiniak-Kamysz twierdzi jednak, że od podniesienia wieku emerytalnego nie ma odwrotu. Dziś ta decyzja nie przysparza popularności rządowi, jednak - jak mówił gość Jedynki - jest ona podjęta z myślą o przyszłych pokoleniach. W 2035 na jednego emeryta będą przypadały dwie osoby w wieku aktywności zawodowej. Obecnie - cztery. Władysław Kosiniak-Kamysz uważa, że taki trend mogłaby odwrócić jedynie masowa imigracja do Polski. A na to się nie zanosi - podkreślił minister.
Gość radiowej Jedynki mówił też, że elastyczny czas pracy, przeciwko któremu związkowcy protestują, będzie zależał de facto od nich. Bez porozumienia między pracodawcą a pracownikami nie może bowiem dojść do wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy. - Związki zawodowe mogą się dzięki temu wzmocnić w poszczególnych firmach i wzmocnić swoje wpływy - przekonywał minister. Władysław Kosiniak-Kamysz odrzucił trzeci postulat - podwyższenie płacy minimalnej. Jak wskazał, i tak jest ona systematycznie podnoszona, a ostatnia podwyżka była sprzeczna z postulatem pracodawców, by utrzymać ją na dotychczasowym poziomie.
Protesty związkowców w Warszawie - czytaj więcej
W sobotę w Warszawie związkowcy kończą swój czterodniowy protest. Zapowiadają marsz gwiaździsty na Plac Zamkowy. Ma w nim wziąć udział nawet 100 tysięcy osób.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(aj)
>>>Zapis całej rozmowy