Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Artur Jaryczewski 20.09.2013

Macierewicz ostro krytykuje Laska: to kłamca

- Maciej Lasek nie ma żadnego dowodu na to, że tupolew uderzył w brzozę - mówił w Jedynce Antoni Macierewicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.
Przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, poseł PiS Antoni MacierewiczPrzewodniczący parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, poseł PiS Antoni MacierewiczPAP/Tomasz Gzell

Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>

Kolejne starcie zespołów badających katastrofę smoleńską. Maciej Lasek oskarżył grupę parlamentarzystów pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza o "niebywałą manipulację". Poseł PiS w odpowiedzi zarzuca Laskowi kłamstwo. Macierewicz mówił w Jedynce, że nie ma żadnego dowodu na to, że samolot uderzył w brzozę. - Tupolew przeleciał ponad brzozą. Awaria silników, która jest odzwierciedlona w skrzynce parametrów lotu zaczęła się mniej więcej 50 metrów przed miejscem, gdzie rosła brzoza, a szczątki rozpadu samolotu leżą też kilkanaście metrów przed miejscem, gdzie stała brzoza. Wszystkie obiektywne dane wskazują na to, że doszło do eksplozji - zaznaczył polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Gość radiowej Jedynki podkreślił, że wbrew słowom Macieja Laska, raport Jerzego Millera także nie zawiera żadnych dowodów na to, że tupolew zahaczył o brzozę. - Nie ma ani jednego w tej materii dowodu, dlatego pan Lasek boi się debaty z naszymi naukowcami. On nie jest w stanie tego dowodu pokazać. Żaden z ekspertów pana Laska nie był na miejscu katastrofy smoleńskiej. Według pana Laska badanie szczątków tupolewa było nieistotne. To jest po prostu kłamca - mówił w audycji "Z kraju i ze świata” Antoni Macierewicz.

10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD. W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.

Rozmawiała Kamila Terpiał-Szubartowicz.

(aj)