Gość audycji "Z kraju i ze świata" w radiowej Jedynce, były ambasador RP w Moskwie Jerzy Bahr, przyznał, że choć był w Smoleńsku, kiedy doszło do katastrofy Tu-154M, nie jest w stanie określić, co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 roku. - Czekam na wyniki śledztwa - zaznaczył. - Ustalenie komisji Jerzego Millera przekonują mnie w ogromnym stopniu, ale śledztwo może wydobyć aspekty, które dopełnią obrazu - dodał.
Bahr zapytany o konflikt między zespołami Antoniego Macierewicza i Macieja Laska, odpowiedział, że nie dziwi go, że katastrofa jest wykorzystywana do walki politycznej i w zależności od potrzeb zaczyna się mówić o helu, żelaznej brzozie czy mgle. - Można sobie wymyślać teorie w zależności od zapotrzebowania. To ma służyć zmianie władzy - podkreślił. Dodał, że to nie politycy mają określić to, co się stało w Smoleńsku a specjaliści od katastrof lotniczych.
Zdaniem gościa Przemysława Szubartowicza, polityczna burza wokół katastrofy smoleńskiej nie jest aż takim problemem jak podziały w społeczeństwie, jakie wytworzyły się po tym zdarzeniu. - Nawet jak wyjaśnimy przyczyny katastrofy, ten osad w społeczeństwie zostanie - zaznaczył.
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja udawała się do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD. W katastrofie, do której doszło w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.
Wysłuchaj całej audycji!
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.
>>>Zapis całej rozmowy
"Z kraju i ze świata" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku w samo południe.
(kk)