Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Beata Krowicka 19.11.2013

Ochojska: nowa ustawa nie pomoże niedożywionym dzieciom

Według Janiny Ochojskiej z Polskiej Akcji Humanitarnej paradoksalnie trudniej jest pomóc rodzinom, w których nie ma patologii, bo wstydzą się one przyznać do problemów finansowych.
Ochojska: nowa ustawa nie pomoże niedożywionym dzieciomfot. flickr/Feed My Starving Children/lic. CC by 2.0
Posłuchaj
  • Janina Ochojska z Polskiej Akcji Humanitarnej o problemie niedożywienia polskich dzieci (Z kraju i ze świata/Jedynka)
Czytaj także

- Nikt nie wie tak naprawdę, ile dzieci potrzebuje dożywiania, a nie jest objętych programami dożywiania - powiedziała w audycji "Z kraju i ze świata" Janina Ochojska.

Przywołała jednak badania, z których wynika, że 100-120 tysięcy dzieci powinno w naszym kraju dostawać bezpłatne posiłki, a nie są objęte żadnym programem.

Nie ma też jednoznacznych danych o regionach kraju, w których problem niedożywienia dzieci jest największy.

- To się zmienia wraz z wzrastającym bezrobociem, zubożeniem różnych warstw społecznych. Kiedyś było wiadomo, że to Ściana Wschodnia głównie. Teraz to już nie jest takie oczywiste - powiedziała Ochojska.

- Ja uważam, że każde dziecko powinno jeść w szkole. Niestety nowa ustawa, która wchodzi, nie spowoduje, że zwiększy się ilość posiłków, polepszy się jakość posiłków. Po pierwsze to będą te same pieniądze, po drugie jest coraz więcej posiłków przygotowywanych przez catering, więc ich cena jest o wiele wyższa - wyjaśniła Janina Ochojska.

Zaznaczyła, że trudnością jest także trafienie do rodzin, które naprawdę potrzebują pomocy.

- Tam, gdzie jest patologia, jest łatwiej, bo wkracza pomoc społeczna. Tam gdzie nie ma patologii, jest trudniej. Rodziny wstydzą się ubóstwa, nie zgłaszają tego typu problemów, jakoś sobie radzą i dzieci nie są głodne, ale są niedożywione - tłumaczyła szefowa PAH.

Nowelizacja ustawy o dożywianiu nie rozwiązuje także problemu udziału gmin w pomocy potrzebującym.

- Dużym problemem jest to, że gminy muszą dawać własny wkład i nie ma uzależnienia wysokości tego wkładu od zasobności gminy. Są gminy, których nie stać nawet na 20 procent wkładu własnego, w związku z czym zwracają do budżetu pieniądze, bo nie mają prawa ich użyć - wyjaśniła Ochojska.

Rozmawiał Paweł Wojewódka.

bk

>>>Zapis całej rozmowy