Teraz oferują je już zaledwie trzy banki. A wojnę tym specyficznym produktom, od których nie płaci się podatku od zysków kapitałowych wypowiedziała Komisja Nadzoru Finansowego i tym między innymi pseudo ubezpieczeniom poświęcona jest wydana niedawno rekomendacja M.
Jak tłumaczy rzecznik Komisji, Łukasz Dajnowicz -wynika to z międzynarodowych standardów Komitetu Bazylejskiego. Nowe produkty, które są w bankach tworzone nie powinny mieć na celu obchodzenia powszechnie obowiązujących przepisów, a tak jest wydaje się w przypadku polisolokat, w których ubezpieczenie ma charakter fikcyjny, a głównym celem jest ominięcie tzw. podatku Belki. KNF oczekuje, że banki dostosują się do nowej rekomendacji M do połowy tego roku.
Nie zgadza się z tym Norbert Jeziolowicz ze Związku Banków Polskich i jak podkreśla, ubezpieczenie w polisolokatach nie jest fikcyjne.
-Jeśli naprawdę zajdzie to zdarzenie ubezpieczeniowe, czyli śmierć klienta, to wtedy ta polisolokata działa tak samo jak ubezpieczenie na życie, więc trudno to, co do zasady, nazwać fikcją.
A zdaniem Marcina Tarczyńskiego z Polskiej Izby Ubezpieczeń rekomendacja KNF dotyczy tylko banków, a prób omijania podatku nie można zarzucić ubezpieczycielom
-Polskie przepisy związane z rynkiem ubezpieczeniowym, np. polska ustawa o działalności ubezpieczeniowej pozwala na sprzedaż różnego typu produktów ubezpieczeniowych. Są produkty, które są klasycznymi produktami ochronnymi, są produkty, które są produktami oszczędnościowymi i są produkty, w których jakby firmy ubezpieczniowe główny nacisk kładą właśnie na tą korzyść podatkową. To nie jest żadne omijanie prawa, tylko działanie zgodnie z prawem. Tak dokładnie działają ubezpieczyciele.
Ale i banki działały do tej pory zgodnie z prawem, twierdzi Norbert Jeziolowicz , który podkreśla, że polisolokaty to tak naprawdę produkt firm ubezpieczeniowych sprzedawany przez banki i stosuje się do niego przepisy podatkowe dotyczące ubezpieczeń. Natomiast problemem polskich banków -jak zauważa - jest to, że nie mają odpowiedniej ilości długoterminowych depozytów. I to jest tak naprawdę ta rzecz, o którą idzie gra.
Jeśli polisolokaty znikną z rynku, zdaniem eksperta zaczną się poszukiwania różnego rodzaju innych produktów lokacyjnych powiązanych z jakimś elementem inwestowania, ponieważ niewątpliwie jest grupa klientów, która oczekuje zysku większego niż przeciętny z lokaty czy papierów skarbowych.
Banki będą więc musiały się wykazać pomysłowością. W przeszłości, jak przypomina Norbert Jeziolowicz -podczas takiej wojny depozytowej wymyślono taki produtk jak konto oszczędnościowe, które łączy zalety lokaty i zwykłego rachunku.
Zapewne z podobnymi pomysłami będziemy mieli do czynienia i tym razem, ale z pewnością to co pomogłoby rynkowi, jak i uniknąć wielu podobnych produktów inwestycyjnych, którym zarzuca się obchodzenie prawa podatkowego, to np. zwolnić lokaty na dłuższe terminy z podatku Belki -o co postuluje Związek Banków Polskich.
A zdaniem Marcina Tarczyńskiego z PIU , w sprawie polisolokat ostateczne słowo powinno należeć do klientów. Nie wyklucza on również, że polisolokaty wrócą jeszcze do oferty ubezpieczycieli, wszystko zalezy od popytu i od mozliwości zarabiania na tych produktach, bo sam nadzor finansowy zaleca ubezpieczycielom sprzedaż produktow rentownych.
Rozmawiała Halina Lichocka.
Projekt powstaje we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej: