Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Michał Czyżewski 10.05.2024

Kosmici na furmance. Co wydarzyło się w Emilcinie?

Ta sprawa przypomina inne związane z UFO: nic tu nie jest pewne, wersji zdarzeń wciąż przybywa, a kluczowy świadek od dawna nie żyje. Jeśli jednak w 1978 roku małą wioskę na Lubelszczyźnie rzeczywiście odwiedzili kosmici, to trzeba przyznać, że mieli wyjątkowe maniery.

Gdynia UFO 1200.png
UFO nad Gdynią. To tu po raz pierwszy w Polsce zaobserwowano niezidentyfikowany obiekt latający

Serdeczne spotkanie trzeciego stopnia

Wszystko, co wiemy o tym niecodziennym zdarzeniu, opiera się na opowieści Jana Wolskiego, rolnika z Emilcina. 10 maja 1978 roku 71-letni mężczyzna wracał wozem konnym do domu. W lesie na jego furmankę wskoczyły dwie dziwne istoty w kombinezonach. Miały zieloną skórę, skośne oczy i błony między palcami, a do tego mówiły niezrozumiałym językiem. Woźnica uznał jednak ich zachowanie za całkowicie naturalne, bowiem w tych okolicach wskakiwanie na jadący wóz w celu oszczędzenia nóg było lokalnym zwyczajem.

Postacie najwyraźniej chciały się zrewanżować za przejażdżkę, bowiem na pobliskiej polanie zaprosiły Wolskiego do swojego latającego pojazdu. Tam poleciły rolnikowi rozebrać się i krótko badały go czymś, co przypominało talerzyki. Przez cały czas były bardzo uprzejme i chciały nawet poczęstować Wolskiego pozaziemskim przysmakiem, ten jednak grzecznie odmówił. Na koniec powiedział "do widzenia" i pojechał do domu, gdzie opowiedział o swej przygodzie rodzinie i sąsiadom.


Posłuchaj
12:52 emilcińskie ufo - 20 lat po_pr iii 131680.mp3 "Widzę jakieś potworaki". Archiwalne nagrania opowieści Jana Wolskiego w audycji zrealizowanej 20 lat po "zdarzeniu w Emilcinie" (PR, 25.05.1998)

 

Sława nie z tej ziemi

Wkrótce wydarzeniem zainteresował się Zbigniew Blania, z wykształcenia socjolog, z zamiłowania ufolog. Gruntownie zbadał sprawę, poddając Jana Wolskiego rozmaitym testom na prawdomówność. Odnalazł innych świadków. Wreszcie doszedł do wniosku, że emilciński rolnik spotkał kosmitów i był wewnątrz niezidentyfikowanego obiektu latającego (NOL, ang. UFO). Opisał sprawę w książce "Zdarzenie w Emilcinie". O wsi zrobiło się głośno - nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie - a sam Jan Wolski już niebawem narzekał na niedogodności związane z popularnością.

Dzisiaj w środowisku polskich wielbicieli UFO nie ma nikogo, kto nie słyszałby o "zdarzeniu w Emilcinie" i gorąco nie wierzył, że faktycznie doszło tu do tego, co ufologia zwie "bliskim spotkaniem trzeciego stopnia". Zajmująca się zjawiskami paranormalnymi Fundacja Nautilus doprowadziła w 2005 roku do postawienia pomnika upamiętniającego incydent.

EN_00064808_0001_UFO.jpg
Incydent w Roswell – tajemnica, która kosmicznie rozpaliła wyobraźnię

Oczywiście wielu nie dawało wiary historii opowiadanej przez Jana Wolskiego, i to od samego początku. Ich zdaniem rolnik pragnął po prostu sławy. Nikt jednak nie podjął się weryfikacji badań z 1978 roku. Jan Wolski zmarł w 1990 roku, Zbigniew Blania w 2003. Dopiero po latach ponownie zajęto się sprawą. Na jaw wyszły wówczas interesujące fakty.

Kto tu kogo hipnotyzuje?

W 2013 roku publicysta Bartosz Rdułtowski po analizie zgromadzonych 35 lat wcześniej materiałów stwierdził, że Zbigniew Blania prowadził swoje badania nad wyraz nierzetelnie, a kluczowe kwestie przemilczał. Ufolog miał prowadzić dochodzenie w taki sposób, by jak najbardziej uwiarygodnić tezę o rzeczywistej obecności UFO w Emilcinie. Zdaniem dziennikarza na nagraniach dokonanych przez ufologa wyraźnie słychać wymuszanie tendencyjnych odpowiedzi.

Bartosz Rdułtowski odkrył, że Blania o sprawie dowiedział się od innego ufologa Witolda Wawrzonka, z którym współpracował już przed 1978 rokiem. Z kolei Wawrzonek miał od lat znać rodzinę Jana Wolskiego.

Według wersji Rdułtowskiego u źródeł "zdarzenia w Emilcinie" leżała chęć zemsty. Wawrzonek miał zostać upokorzony przez Blanię podczas nagrania programu telewizyjnego, w którym pod hipnozą dał sobie wmówić fałszywe informacje o spotkaniu z UFO. Mszcząc się, Wawrzonek zahipnotyzował z kolei Jana Wolskiego i wszczepił mu zmyślone wspomnienie o jego kontakcie z kosmitami. Potem wystarczyło powiadomić Blanię, a ten wykonał resztę pracy.

Nikt nie spodziewał się lotników!

Demaskatorskie wystąpienia Bartosza Rdułtowskiego poddano krytyce. Po programie telewizyjnym, o którym pisał, nie ma dziś śladu. Rodzina Wawrzonka zaprzeczyła, by potrafił hipnotyzować, a także by znał Jana Wolskiego. Jednak w wydanej w 2019 roku książce "Emilcin 1978. W poszukiwaniu prawdy" Krzysztof Drozd wskazuje, że Wawrzonek faktycznie pochodził z tych okolic, co uprawdopodobnia tezę o jego znajomości z Wolskimi.

Ponadto Drozd zwrócił uwagę na okoliczność, która jakoś nie została uwzględniona przez Blanię: niedaleko Emilcina znajdują się dwa lotniska, z których odbywają się loty śmigłowców. Wersja zdarzeń oparta na tym fakcie nosi miano "żartu lotników".

Wątpliwości narosłych wokół sprawy z 1978 roku jest znacznie więcej i możemy się spodziewać, że jeszcze ich przybędzie. Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się prawdy... chyba że niskie zielone istoty postanowią wrócić do Emilcina, by z wrodzoną uprzejmością wyjaśnić wszystko przypadkowo spotkanemu w lesie mieszkańcowi.

mc