Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 13.04.2010

Politycy wspominają swoich kolegów z opozycyjnych partii

Gośćmi Przemysława Szubartowicza byli: Joachim Brudziński - PiS, Ewa Kierzkowska - PSL i Krystyna Skowrońska - PO.

Debata przybrała formułę wspomnień o tragicznie zmarłych parlamentarzystach z opozycyjnych partii.

Krystyna Skowrońska wspomina Aleksandrę Natalli-Świat (PiS) "perfekcyjną, zawsze świetnie przygotowaną". Leszka Deptułę (PSL), który był jej kolegą jeszcze ze szkoły średniej. Skowrońska powiedziała, że łączą ją z nim szczególne więzi - "wspólnie przeżywaliśmy młodość". Z Lewicy najlepiej pamięta Jolantę Szymanek-Deresz - "nie zapominajmy, że była również najlepszą tenisistką w Sejmie".

Ewa Kierzkowska wyróżnia wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putrę z PiS "zawsze niezwykle pomocnego", wicemarszałek Senatu Krystynę Bochenek z PO "niezwykle dobrą osobę" i Izabelę Jarugę-Nowacką (Lewica) - "piękną kobietę, bardzo pracowitą".

Joachim Brudziński wspomina Sebastiana Karpiniuka (PO). Mówi, że mógł się z nim spierać na różne tematy. Niezwykle lubił te spory, dla samej sztuki prowadzenia dyskusji. Z kolei Jerzego Szmajdzińskiego z Lewicy szanował za wiedzę. Brudziński zdradza jak wiele merytorycznie mu do niego brakuje.

*

  • Przemysław Szubartowicz: Zwykle o tej porze w Programie 1 Polskiego Radia odbywają się Debaty polityczne, dyskutujemy o ważnych sprawach. Dzisiaj dyskusji nie będzie, aczkolwiek będą parlamentarzyści wraz z nami i będziemy wspominać tragicznie zmarłych polityków, prezydenta, posłów, senatorów, przedstawicieli Wojska Polskiego, duchowieństwa, Rodzin Katyńskich i wszystkich, których zginęli, załogi samolotu. To jest dość trudny moment, proszę państwa, ponieważ ja w tym studiu gościłem nie raz osoby, które zmarły. Pamiętam pana posła Sebastiana Karpiniuka, pamiętam panią poseł Natalli-Świat, Szymanek-Deresz, pana Szmajdzińskiego. A jeszcze przed katastrofą w piątek wieczorem rozmawiałem z panem ministrem Władysławem Stasiakiem, o godzinie 18.50 się pożegnaliśmy, powiedzieliśmy sobie „do widzenia”, no i następnego dnia rano przyszła ta tragiczna wiadomość.

    Witam gości w naszym studiu: pani Krystyna Skowrońska, Platforma Obywatelska...

    Krystyna Skowrońska: Dobry wieczór.

    Przemysław Szubartowicz: Ewa Kierzkowska, Polskie Stronnictwo Ludowe i wicemarszałek sejmu...

    Ewa Kierzkowska: Witam.

    Przemysław Szubartowicz: I pan Joachim Brudziński, Prawo i Sprawiedliwość.

    Joachim Brudziński: Dobry wieczór, witam.

    Przemysław Szubartowicz: Czekamy jeszcze, umówiliśmy się jeszcze z panem posłem Jerzym Wenderlichem z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale prawdopodobnie w związku z dzisiejszymi wydarzeniami, obchodami żałobnymi pan poseł jeszcze nie dojechał albo po prostu nie da rady. Zobaczymy, mam nadzieję, że się uda. Jeśli nie, to też zrozumiemy.

    Dzisiaj, proszę państwa, ulicami Warszawy przejechał kondukt z ciałem małżonki prezydenta, pani Marii Kaczyńskiej. Również w sejmie odbyło się spotkanie żałobne senatorów i posłów. No i państwo obecni w studiu byli tam dzisiaj w sejmie, obserwowali też ten kondukt. I brakowało posłów w sejmie.

    Krystyna Skowrońska: Duża pustka, naprawdę duża pustka, dlatego że pomimo że od soboty minęło kilka dni, w nas chyba pozostaje w dalszym ciągu wspomnienie tych wszystkich, którzy tak tragicznie zginęli, którzy tak wcześnie odeszli, mieli tyle planów. Każdy z nas pamięta ubiegłotygodniowe posiedzenie sejmu. Znaliśmy się jakiś czas, jedni krócej, inni dłużej. O sobie mogę powiedzieć, że prawie wszystkie osoby, które w tej katastrofie zginęły, znałam. Prowadziliśmy dyskusje, przyjaźniliśmy się, rozmawialiśmy o sprawach tych ważnych, państwowych, ale i tym, co w domu, i rodzinach, i o tym, jakie żony robią śledzie, o tym wszystkim, co było normalne. Naprawdę brakuje nam naszych koleżanek, kolegów, brakuje nam tych wszystkich, z którymi pracowaliśmy. Niewątpliwie o posłach i o senatorach możemy mówić najbliżej, ale przecież znaliśmy również pana prezydenta, wysokich urzędników państwowych, generałów, którzy dowodzili wojskiem, tak że w dalszym ciągu jesteśmy w takim czasie, kiedy wspominamy i kiedy myślimy, że dlaczego tak wcześnie odeszli.

    Przemysław Szubartowicz: Pani marszałek Ewa Kierzkowska.

    Ewa Kierzkowska: Wspominamy i chcemy wspominać. I najważniejsze, żebyśmy pamiętali. Ja byłam tutaj w poniedziałek w studio rano i też miałam możliwość powspominać akurat moich kolegów z klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego. I kiedy wyszłam z tego studia, to pomyślałam o tym, że jeszcze tak naprawdę tak wiele mogłabym o nich powiedzieć, że każdy z nich miał wspaniałą historię swojego życia, że każdy z nich, mimo tego, że tak naprawdę wszyscy oni byli młodymi ludźmi, dokonał tak wiele w swoich życiu, że o każdym można byłoby napisać książkę i to wcale nie banalną, książkę, która miałaby wiele wątków, która zawierałaby wiele takich interesujących momentów, ale też mogłaby być tak naprawdę podręcznikiem dla innych, jak można żyć, jak można pracować, jak można zostawić po sobie takie naprawdę dobre drogowskazy na życie, na dobre życie.

    Ale kiedy dostałam zaproszenie dzisiaj do tej audycji, pomyślałam sobie, że to będzie taki wyjątkowy dzień ze względu na te uroczystości właśnie w sejmie, na to spotkanie, które mieliśmy z rodzinami naszych koleżanek i kolegów. Straszne wzruszenie i potężne emocje towarzyszyły tym często bez słów uściskom dłoni, przytuleniu, spojrzeniu w oczy i łzy. Trudno to opisać, trudno to nazwać, ale takie to były te dzisiejsze spotkania. I pomyślałam sobie, że jak przyjedziemy tutaj, to będziemy mogli porozmawiać sobie o tych, których dzisiaj w sejmie żeśmy pożegnali, za których mieliśmy możliwość modlić się w katedrze.

    I pomyślałam sobie, że chciałabym zaproponować taką może formułę, żeby każdy z nas o koledze i koleżance z innego klubu powiedział coś dobrego. Rzeczywiście znaliśmy się wszyscy, z wieloma byliśmy po imieniu i te wydarzenia dały mi takie przemyślenia i konstatację oto, że czasami jedno słowo powiedziane za dużo, wydarzy się coś, czego się nie da odwrócić, tego słowa już nie można wycofać, ono zostało powiedziane i tak to zostaje. I zostaje taki niepokój. I warto byłoby, abyśmy byli dla siebie życzliwi, abyśmy rozmawiali ze sobą z szacunkiem, teraz, kiedy jesteśmy ze sobą, kiedy jesteśmy tu, kiedy żyjemy, pracujemy i kiedy mamy taką możliwość i szansę, żebyśmy mieli szacunek dla siebie przed nieszczęściem, przed odejściem, nawet takim naturalnym, a nie po.

    I dlatego chciałabym powiedzieć na przykład o Krzysiu Putrze, który był moim kolegą i sąsiadem przy stole prezydialnym w sejmie, że był bardzo dobrym człowiekiem, miał w sobie dużo życzliwości i takiego zwykłego ciepła, że był bardzo wyrozumiały. Zawsze żeśmy się umawiali, że gdybyśmy mieli potrzebę troszkę wcześniej się wymienić, bo coś tam trzeba jeszcze innego zrobić, to wiedziałam, że do Krzysia zawsze mogę zadzwonić i on powie: dobra, nie ma sprawy, będę pół godziny wcześniej czy parę minut. Zawsze pytał o moją córkę, a ja pytałam o jego żonę, która miała niedawno wypadek i złamałą nogę. Krzysiu był dobrym człowiekiem.

    Pani Krystyna Bochenek, pani senator, wicemarszałek senatu, wspaniała kobieta, bardzo rzetelna, sumienna, a jednocześnie ciepła i taka niezwykle otwarta na każdą rozmowę. Jak zostałam wicemarszałkiem sejmu, pani Krystyna pierwsza przyszła z życzeniami, z gratulacjami i tak po babsku powiedziała: mam nadzieję na fajną współpracę. I ona była dobra i fajna.

    I z Lewicy chciałabym wspomnieć panią Izabelę Jarugę-Nowacką, kobietę o niezwykłym temperamencie, przede wszystkim piękną kobietę. Ale też miała piękną duszę i taką wyjątkową wrażliwość na drugiego człowieka. I była bardzo zaangażowana i mocno przekonana w to, co robi, w swoje idee. Potrafiła też pięknie mówić. I była bardzo szczera. Pamiętam, jak wychodziłyśmy kiedyś z tego studia z panią Izabelą i pani Izabela mi powiedziała: „Pani marszałek, niech pani da szansę, żebym mogła na panią zagłosować”. Pamiętam te słowa. Pani Izabela jest kobietą... była kobietą niezwykle skromną i bardzo, bardzo pracowitą.

    Przemysław Szubartowicz: No tak... Pan Joachim Brudziński. Jeśli pani marszałek zaproponowała taką też formułę, żeby wspomnieć kolegów... Zresztą tylko dodam, że przecież goszczę tu polityków i nieraz rozmawiamy w różnych momentach. Ja widzę, że często państwo się kłócicie o sprawy, a potem w przyjaźni, po imieniu wychodzicie, więc to tez jest tak, ze zawsze się pamięta pewnie człowieka, a nie polityka.

    Joachim Brudziński: Tak, chociaż wolałbym, panie redaktorze, żebyśmy już od dzisiaj nie mówili, że my, politycy, się kłócimy, bo kłótnia jest czymś bardzo takim pejoratywnym. My się spieramy. Myślę, że to jest lepsze słowo. Spór jest istotą demokracji i demokracja polega na tym, że się różnimy. Żebyśmy się potrafili pięknie różnić, pewnikiem byłoby znacznie spokojniej w tym obszarze dyskursu politycznego. Nie zawsze nam to wychodzi.

    Ja akurat jestem tym politykiem, który ma na pewno powody do tego, żeby sypać głowę popiołem i w piersi się bić i mam tego absolutną świadomość. Dzisiaj, kiedy byliśmy w katedrze na tych uroczystościach i kiedy usłyszałem bardzo poruszające słowa, słowa kardynała Glempa, który przedstawiał nam to wszystko, co się wydarzyło, w swojej homilii w perspektywie aktów dramatu, które historia, Pan Bóg nam rozpisał, to padło nazwisko prezydenta Kaczorowskiego, który zginął w tej tragedii w kontekście bodajże drugiego aktu, i pięknie ksiądz kardynał zrobił taką paralelę historyczną – dziewięćdziesięcioletni człowiek, dobiegający kresu swojego życia tutaj ziemskiego, który przeszedł gehennę drugiej wojny światowej, szlak bojowy, który był skazany na śmierć wolą historii, wolą Pana Boga, zginął w Katyniu. Co Pan Bóg chce nam przez to powiedzieć? Co, jakie my politycy dzisiaj, w rękach których spoczywa los i odpowiedzialność za ojczyznę, mamy z tych aktów... jaką mądrość mamy z tego czerpać? Jak mamy prowadzić ten dyskurs polityczny, ten spór polityczny, żeby owoce tego sporu były dobre dla obecnego pokolenia i dla przyszłych pokoleń?

    Natomiast... Natomiast chcę powiedzieć pani marszałek, że chyba Pan Bóg wie, co robi, skoro pani taki pomysł podsunął, żebyśmy mówili o swoich kolegach czy koleżankach, którzy zginęli z innych klubów parlamentarnych. Bo ja byłem w bardzo ostrym sporze politycznym, ale nie był to spór.... mówię o sobie, z mojej strony nie był to spór (...) konstruktywny. Mówię o Sebastianie Karpiniuku z Platformy Obywatelskiej, to jest mój kolega, był mój kolega z mojego województwa, z innego okręgu, bo był z Kołobrzegu, ja jestem ze Szczecina. Ale uświadomiłem sobie, że ja mogłem spierać się z nim o tyle ważnych spraw dla tego pięknego kawałka Polski, jakim jest ziemia zachodniopomorska, a jak często się z nim po prostu kłóciłem dla samej kłótni. Wie pani, wiedzą panie, wiecie, szanowni państwo, jak wyjechałem tutaj do studia, spotkałem przed wejściem do sejmu pana ministra Gawłowskiego, Staszka Gawłowskiego, kolegę też z Zachodniopomorskiego i złożyliśmy sobie nawzajem kondolencje, wyrazy współczucia i na chwilę zatrzymaliśmy się i porozmawialiśmy o Sebastianie. I teraz sobie – i chcę to powiedzieć publicznie na antenie – uświadamiam, że jak często takie małe i niskie są pobudki w tej politycznej kłótni, nie sporze. Ja po prostu Sebastianowi zazdrościłem tego, że był tak poukładanym politykiem. To był człowiek niesamowicie pedantyczny, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, był sekretarzem waszego klubu, pani poseł, i z tego, co wiem, był znakomitym sekretarzem. Z tego, co wiem, a wiem to na pewno, bo konkurowaliśmy ze sobą, potrafił znakomicie budować partię i bardzo ciężko i przyzwoicie pracował dla Kołobrzegu.

    Uświadamiam sobie jeszcze, jeżeli pozwolicie państwo, bo chciałbym przejść, już kończąc, do też postaci niezwykłej, do osoby pana marszałka Szmajdzińskiego, z którym się spierałem często w różnego rodzaju programach radiowych, i też, jeżeli zderzam to dzisiaj, stawiam sobie jego postać przed oczyma, to widzę, ile jeszcze jako polityk, jako poseł muszę zrobić, żeby osiągnąć taki poziom merytoryczny i taki poziom wiedzy i doświadczenia, instynktu państwowego, jaki towarzyszył tej postaci.

    Słabo znałem pani kolegów, pani poseł, ale pana posła Wiesława Wodę poznałem jako posła z Małopolski, i wiem jedno – że potrafił w dobrym tego słowa znaczeniu drapać dla ziemi pełnymi rękoma w polskim parlamencie, pracował dla ziemi małopolskiej tak samo jak pan marszałek, jak pan poseł Deptuła, który był marszałkiem Podkarpacia. Ile dla nas, dla mnie, polityka, wynika mądrości z tych postaci.

    Przemysław Szubartowicz: To jest straszne, że ta tragedia musi takie rzeczy przypieczętować, uświadamiać i dokonywać takiej przemiany wewnętrznej.

    Joachim Brudziński: Może, panie redaktorze, nie straszne. Może w tym wszystkim trzeba sobie powiedzieć, że to wszystko ma sens, bo gdyby się miało okazać, że to wszystko jest bez sensu, to wtedy rzeczywiście byłoby straszne.

    Przemysław Szubartowicz: No tak, to oczywiście jest kwestia perspektywy i tego, jakie będzie to miało skutki na dłuższą metę i na daleką przyszłość. Krystyna Skowrońska.

    Krystyna Skowrońska: Ale myślę, że zdaliśmy sobie sprawę z tego, że (...) zatrzymaliśmy się, to jest czas refleksji, a teraz tak jak w tej konwencji wspominania, to myślę, że ja najpierw o pani poseł Natalli-Świat. Z Olą znałam się dwie kadencje. Co prawda z niektórymi znałam się dłużej, ale z Olą dwie kadencje ostatnie. Była poprzednio przewodniczącą, obecnie wiceprzewodniczyłyśmy obie komisji finansów publicznych i chyba najczęściej bywałyśmy na publicznych debatach tych w radiu, w telewizji, ale i spór był w samym parlamencie. Rozmawiałyśmy poważnie i nie zostawała w nas taka zadra. Różniłyśmy się, pewno każda z nas miała własny temperament, ale niemniej jednak potrafiłyśmy, wychodząc z tego studia, rozmawiać normalnie o sprawach rodziny, o sprawach tego, co ważne, jej telefon zawsze był pełen informacji, wiadomości, komunikowała się z koleżeństwem z klubu. Niezwykle aktywna, zawsze przygotowana, perfekcjonistka.

    Jeśli mam w sposób szczególny mówić o koledze z klubu PSL–u, to będę mówiła oWieśku Wodzie, nie o Edku, który był... za parę miesięcy miał zostać eurodeputowanym, ale o Leszku Deptule. Leszek Deptuła to mój kolega szkolny, myśmy chodzili do jednego liceum, myśmy poznali się w 69 roku, myśmy się znali z okresu szkoły średniej, z tych młodości, z tych młodzieńczych wygłupów, z tego, co robiliśmy razem, ale i z życia społecznego takiego, kiedy on był marszałkiem, ja byłam posłem, kiedy zależało nam na sprawach Podkarpacia, jak pan poseł Brudziński powiedział. I pozwoliłam sobie popełnić taki list, taki list, który byłby pamiątką o nim, o tym, o czym rozmawialiśmy, co wspominaliśmy, jak pięknie mówił o swojej żonie Joasi, o swoich synach, jak bardzo był z nich dumny, ale i o rzeczach trudnych, regionalnych. Przecież mieszkaliśmy w jednym mieście.

    I jeśli mam powiedzieć o kimś z klubu Lewicy, to powiem oJoli Szymanek-Deresz. Ją poznałam w roku 2001, kiedy jeszcze była szefową kancelarii pana prezydenta Kwaśniewskiego, osobę pogodną, zaangażowaną, wiele inicjatyw, które prezentowała, a później pracy w komisji spraw zagranicznych, z debat o tym, jak wygląda nasza współpraca z Europą, ze światem. I myślę, że tak jak ją koledzy wspominają, to była osoba aktywna w polityce, ale i czynnie uprawiająca sport. I nie wiem, czy w tych wspomnieniach innych ludzi będą pamiętać, że była najlepszą tenisistką w sejmie. Wyjeżdżając za granicę, reprezentowała również na takich zawodach międzyparlamentarnych polski sejm, kobiety. Tak że są to wspomnienia różne, te polityczne, te z debat, te poważne, ale i te takie prywatne, rodzinne. Ja myślę, że o wszystkich, o wszystkich tak naprawdę tego czasu dzisiaj będzie mało, żebyśmy mogli opowiadać, ale myślę, że wszystkim będziemy opowiadać, że zależało nam na rzeczach ważnych. Im zależało. Oni odeszli, oni nie powiedzą. To my powinniśmy o nich dawać dobre świadectwo.

    Przemysław Szubartowicz: Proszę państwa, mamy dość aktualną, świeżą wiadomość – kardynał Stanisław Dziwisz potwierdził właśnie, że prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria zostaną pochowani na Wawelu. Msza święta odbędzie się w niedzielę o godzinie 14.00. Kardynał Dziwisz poinformował, że para prezydencka będzie pochowana w krypcie, w której spoczywa marszałek Józef Piłsudski. „Ostatecznie decyzja zapadła, że tym miejscem najbardziej godnym jest Wawel, żeby tam spoczął razem z tymi, którzy się zasłużyli dla dobra naszej ojczyzny, od królów po bohaterów, po wodzów” – powiedział kardynał Dziwisz, podkreślając, proszę państwa, że prezydent zmarł w warunkach wyjątkowych, po bohatersku, można by powiedzieć, bo leciał do Katynia, by oddać w imieniu całego społeczeństwa hołd męczennikom. Jak już powiedziałem, msza święta odbędzie się w niedzielę o godzinie 14.00. Poseł Joachim Brudziński.

    Joachim Brudziński: No, jestem w dosyć powiedziałbym trudnej sytuacji, dlatego że wiedziałem, że najbliższa rodzina pana prezydenta, pan premier i jego córka, im zależało, skłaniali się, byli bardzo zainteresowani z powodów oczywistych, żeby ciało pana prezydenta wraz z małżonką zostało w Warszawie, zostało w grobowcu rodzinnym na Powązkach. Jeżeli taka decyzja zapadła, to znaczy, że ta mądrość, która ze słów kardynała Dziwisza do mnie dociera tutaj, przeważyła. Prezydent Rzeczpospolitej jest nie tylko bratem byłego premiera, nie jest tylko ojcem pani Marty, ale jest symbolem, jego życie przez wiele lat związane z Wybrzeżem, z Sopotem, z Trójmiastem, następnie Warszawa, był prezydentem Warszawy, prezydentem Polski przecież urzędującym w Warszawie. Decyzja, że spocznie na Wawelu, jakaś taka klamra obejmująca cały kraj. A teraz do mnie też dociera, że na Wawelu spoczął premier polskiego rządu generał Sikorski, który zginął w katastrofie lotniczej w Gibraltarze. Jest, te akty pisane przez Pana Boga, przez historię, o których mówił dzisiaj kardynał Glemp w katedrze warszawskiej, jeszcze trwają, jeszcze Pan Bóg te historie pisze.

    Przemysław Szubartowicz: Proszę państwa, na chwilę przerwiemy naszą rozmowę, żeby wysłuchać Wiadomości. (...) Wracamy do rozmowy z parlamentarzystami. Krystyna Skowrońska, Ewa Kierzkowska i Joachim Brudziński w naszym studiu. No tak, powiedzieliśmy już, że to będzie Wawel, ale powiedzieliśmy też o takiej sprawie, jak rachunek sumienia wszystkich, ponieważ to realne, które stało się tą tragedią w postaci uderzenia, jakie spadło na Polskę, bo tak trzeba powiedzieć, spowodowało, że wszyscy robią nagle rachunek sumienia. Pan poseł Brudziński mówi, że to może mieć pozytywny wymiar i że może ja niepotrzebnie powiedziałem, że to straszne, że taka tragedia nas do tego przywołuje.

    Ale rozmawiałem też dzisiaj z księdzem profesorem Kaweckim z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i rozmawialiśmy o tym, że zarówno ludzie wierzący, jak i niewierzący, jak i wątpiący, doznają w tych dniach jakiegoś szczególnego wrażenia i że to wszystkich dotyczy. Więc... I rozmawialiśmy też o pojednaniu polsko–polskim. Padły tam takie słowa. I zastanawiam się, czy takie pojednanie może być polityczne, bo jesteśmy w gronie polityków. Wczoraj Andrzej Olechowski słyszałem gdzieś mówił, że polityka to poważna sprawa i że ona będzie się toczyć przecież. Czy to może mieć w długiej perspektywie... to może się utrzymać, nie wiem, zgoda, inny ton debaty? Ja wiem, że od mediów wiele zależy, my w Polskim Radiu staramy się ten ton debaty trzymać mam nadzieję na właściwym poziomie, ale czy państwo sądzą, że nie stanie się tak, że minie tydzień, drugi, trzeci, miesiąc, dwa i wrócimy do polsko–polskiego nie pojednania, ale do polsko–polskiego piekła?

    Krystyna Skowrońska: Ale życzmy sobie tego. I o tym musimy mówić naprawdę poważnie i jeżeli to tragiczne wydarzenie ma w nas pozostawić trwały ślad. Ja przypominam sobie pięć lat temu jak zachowywaliśmy się, jak byliśmy na mszy żałobnej, na pogrzebie papieża Jana Pawła II, w nas też było tyle woli do tego, aby zmienić swoje postępowanie i na pewno jesteśmy dzisiaj w podobnym momencie i to postępowanie chcemy zmienić. Ale chciałabym jeszcze... Pewno starać się będziemy, bo będziemy przypominać, będziemy sobie przypominać ławy, kolegów i tę sytuację i dzień dzisiejszy. I tę sobotę, tę sobotę tragiczną 10 kwietnia bieżącego roku. Ale wspominając o jednej rzeczy, tylko zapamiętajmy dzisiaj – przekażmy tym rodzinom jeszcze raz ukłony. W nich jest największe cierpienie. Pamiętając o nich, powinniśmy na pewno debatę prowadzić merytoryczną, spokojną i pamiętać o tym, co się zdarzyło.

    Przemysław Szubartowicz: Marszałek Ewa Kierzkowska.

    Ewa Kierzkowska: Wierzę w to mocno, mam wielką nadzieję, że ten poziom, o którym wspominał pan redaktor, tej debaty publicznej, politycznej będzie trwał długo, długo i jeszcze dłużej, a na pewno wszyscy tu obecni będziemy do tego dokładali starań i rzetelnie traktowali te dzisiejsze rozmowy, bardzo poważne rozmowy i smutne rozmowy, tak, aby na nic nie było za późno. Bądźmy dla siebie życzliwi i dobrzy. Jeszcze raz to powiem: przed, a nie po.

    Przemysław Szubartowicz: I Joachim Brudziński jeszcze może na ten temat.

    Joachim Brudziński: Piękne słowa moich przedmówczyń. I piękna i słuszna uwaga pani poseł Skowrońskiej, bo my tak, co jest też wytłumaczalne, w sposób oczywisty skupiamy się przede wszystkim na parlamentarzystach, naszych przyjaciołach, koleżankach i kolegach, ale przecież w samolocie i osób towarzyszących panu prezydentowi i jego małżonce w tej drodze do Katynia, bo cała Polska w sensie symbolicznym, przecież tam były praktycznie wszystkie stany, tam była generalicja, tam byli przedstawiciele kościołów, to też w nawiązaniu do pięknych słów pana redaktora, nie tylko przecież katolicy, ale i ordynariusz polowy Wojska Polskiego Ordynariatu Prawosławnego, biskup Sawa, i zwierzchnik Ordynariatu Kościoła Ewangelickiego. Tam pewno były też osoby niewierzące, którym nie była dana łaska wiary albo osoby wątpiące, albo osoby może też wyznań niechrześcijańskich. Ci ludzie zginęli, ale to cała Polska. I my, politycy, na swoich ramionach musimy też nosić odpowiedzialność za pamięć i za ból najbliższych, którzy pozostali, którzy żyją, a którzy muszą dzisiaj sobie poradzić z tą traumą tak gwałtownej śmierci swoich najbliższych, którzy towarzysząc prezydentowi, zginęli w tym lesie smoleńskim tuż obok Katynia. To jest nasze zadanie i to jest nasza powinność. I będziemy musieli sobie z tym poradzić.

    Przemysław Szubartowicz: Bardzo dziękuję za to spotkanie. Pani Krystyna Skowrońska, Ewa Kierzkowska i Joachim Brudziński byli razem z nami. Po tragicznej katastrofie rozmawialiśmy w innym tonie. I mam nadzieję, że ten ton będzie dominował również w innych debatach, które kiedyś powrócą na antenę Polskiego Radia.

    Proszę państwa, jeszcze został z nami poseł Joachim Brudziński i jedno słowo wyjaśnienia do naszej rozmowy poprzedniej, którą tutaj prowadziliśmy, do wspomnień.

    Joachim Brudziński: No tak, ja w tych emocjach popełniłem olbrzymi, olbrzymi błąd i chciałbym z całego serca przeprosić osobę zainteresowaną. Otóż w sposób absolutnie nieuprawniony uśmierciłem księdza arcybiskupa metropolitę prawosławnego całej Polski, metropolitę warszawskiego, arcybiskupa Sawę. Ekscelencjo, z całego serca przepraszam, życzę, niech dobry Bóg darzy Ekscelencję długim, długim i dobrym zdrowiem i długim życiem. Przepraszam, pomyliłem z tragicznie zmarłym ordynariuszem Ordynariatu Polowego, prawosławnym arcybiskupem Mironem. Jeszcze raz, Ekscelencjo, proszę z całego serca o wybaczenie. Myślę, że te emocje, które towarzyszą od kilku dni nam wszystkim, będą tutaj chociaż w części usprawiedliwieniem dla tej mojej pomyłki.

    Przemysław Szubartowicz: I ja również ze swej strony proszę o wybaczenie tego, co pan poseł w tych emocjach uczynił niechcący. Ja obserwuję, jak się zachowują politycy, widzę, co się dzieje. To naprawdę jest wielka tragedia dla tych osób i pan poseł jest w ogromnych emocjach. Proszę o wybaczenie. Bardzo państwu dziękuję. Przemysław Szubartowicz, do usłyszenia.

    (stenogram J.M.)