Sławek Brzózek zaznaczył, że istniej prawo odnoszące się do tych wykroczeń, które mówi, że poza specjalnie przystosowanymi instalacjami termicznymi nie można unieszkodliwiać odpadów.
– Każdy organ podlegający burmistrzowi może mieć prawo skontrolowania i nałożenia mandatu. W zależności od tego, co robimy, kary mogą być bardzo dotkliwe, co najmniej kilkuset złotowe – tłumaczył w radiowej Jedynce ("Popołudnie z Jedynką").
Jego zdaniem nie potrzeba specjalnych urządzeń, które rozróżniałyby dymy wydobywające się z kominów. Odpowiednie służby doskonale wiedzą, kto z palących łamie przepisy, a kto – nie.
– Niedawno wchodziła w życie tzw. ustawa smrodowa. Rozgorzała dyskusja na temat tego, jak to inspektorzy będą oceniać poziom smrodliwości i szkodliwości. To, co wychodzi z niektórych kominów, wcale nie jest żartem – zauważył Sławek Brzózek.
Podkreślił, że najczęściej palimy tworzywa sztuczne ze związkami chloru. Spalenie jednego kilograma polichlorku winylu to uwolnienie do atmosfery 280 litrów chlorowodoru w stanie gazowym, a jest to bardzo silna trucizna.
Rozmawiał Paweł Wojewódka.
(pp)