Królowie dnia ostatniego "Ostatni człowiek na ziemi"

Czwartkowa Piosenka dnia Jedynki zapowiada debiutancki album formacji, której członkowie spotkali się w czasach, gdy muzyki słuchało się z taśmy. Swoje pierwsze kroki stawiali w piwnicy domu kultury, mając po 12 lat. Od tamtego momentu grali na różnych dziwnych scenach - nawet na przyczepie od TIRa, spali w niebezpiecznych miejscach np. w namiotach, po których jeździli uczestnicy zlotów motocyklowych. Nad materiałem pracowali na odludziu, czerpiąc inspiracje ze starorzecza Bugu. Piosenka "Ostatni człowiek na ziemi" jest efektem tych prac w zaciszu przyrody, w starej chacie na Suwalszczyźnie, w której, wg okolicznych legend, straszy duch chłopa powieszonego za carskich czasów.
Chociaż mamy tu "zespół założony z potrzeby powrotu do korzeni rockowego grania - głośno, bezkompromisowo i bez udawania", to jednak za tą fasadą rockizmu tym razem skrywa się wyjątkowo fascynująca treść. Nie ma tego dużo, bo to ledwie nieco ponad dwie minuty grania, ale tak dobrego power popu nie było w tym kraju chyba od czasów "Bomby Atomowej".