Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 19.01.2010

Małopolskie oczyszczalnie

Zaledwie 54 procent miejscowości w Małopolsce ma kanalizację. Na tle Polski to bardzo słaby wynik. Z drugiej strony - województwo ma sporo oczyszczalni ścieków. Problem w tym, że niektóre z nich nie mają czego oczyszczać.

Ścieki zamiast do oczyszczalni, trafiają do małopolskich rzek. Sprawą zajęła się Ewa Szkurłat:

- Pojedziemy nad Rabę. Nie jest to woda z lat 50-tych, 40-tych czy nawet 70-tych. Według SANEPID-u możemy się kąpać, ale zdarzają się wypadki, że mieszkańcy narzekają, że powstały jakieś uczulenia.

Paweł Ciećko – Małopolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska: - Rzekę Rabę monitorujemy w trzech punktach: poniżej Rabki, Stróży i poniżej Myślenic. Od 2004 roku klasa jakości wody nie zmieniła się. Na taką wodę musimy wydać dużo pieniędzy, aby uzdatnić ja do spożycia.

- Woda jest normalnie zielona.

Dla ochrony czystości rzeki co jest ważniejsze: posiadanie oczyszczalni ścieków czy kanalizacja?

Paweł Ciećko: - Kanalizacja, przy czym ten kanał gdzieś musi się kończyć. Każda oczyszczalnia ścieków, niezależnie czy w dolnym czy w górnym biegu, jest po to, aby odebrać ścieki, które później nie trafią do rzeki.
Mamy najgorzej w powiatach: brzeskim, limanowskim, miechowskim, nowosądeckim, suskim, tarnowskim i wielickim, gdzie sanitacja jest na poziomie 22%, czyli nie ma kanalizacji ściekowej, więc to musi gdzieś trafić.
W całej Małopolsce mamy w tej chwili 221 oczyszczalni ścieków na 153 aglomeracje miejskie, te oczyszczalnie nie mają ścieków, bo nie ma kanalizacji.
W Małopolsce zaczęto od wyważania drzwi, zamiast najpierw budować kanalizacje i wodociągi jednocześnie to najpierw wybudowano oczyszczalnię ścieków. Kiedyś było modne, że wójt przed wyborami będzie otwierał swoja oczyszczalnie ścieków, ale co z tego, jak ta oczyszczalnia nie ma co oczyszczać. Wody opadowe?

Barbara Pająk – naczelnik Wydziału Monitoringu Środowiska w WIOŚ: - stwierdziliśmy, że tylko w jednym punkcie, na 37 punktów badanych, wody te spełniają jakość bez oczyszczania, taką wodę można pić bezpośrednio z ujęcia. Badamy 46 rzek oraz 6 zbiorników zapory w 63 punktach i tylko w 4 punktach stwierdziliśmy przydatność wód odcinków rzek do hodowli ryb łososiowatych i to są potoki górskie.

Paweł Ciećko: - Sami trujemy, spuszczamy ścieki do środowiska, zaśmiecamy koryta rzek i potoków i wymagamy później od wójta, burmistrza czy prezydenta – zgodnie z aktami normatywnymi on jest odpowiedzialny za dostarczenie nam wody. Potem dziwimy się, że płacimy drogo za wodę. Jesteśmy sami przyczyną złej jakości wody i przez nas ta woda jest tak droga. Przy uzdatnianiu tej złej wody ponosi się olbrzymie koszty.