Premier Donald Tusk zapowiedział, że w przyszłym roku rząd rozpocznie proces stopniowego eliminowania tak zwanych umów śmieciowych z rynku pracy. Jacek Brzozowski, reprezentujący Pracodawców RP, uważa, że nazwa "umowy śmieciowe" jest niestosowna. - Chodzi o umowy o dzieło lub umowy zlecenia i są one całkowicie zgodne z prawem - podkreślał w "Popołudniu z Jedynką".
- Natomiast nazywanie takiej umowy "śmieciową", sugeruje, że jest ona zbędna, lub nielegalna - mówił ekspert i dodał - Jeśli mamy umowy czasowe, to są i pracownicy czasowi, jeśli mamy umowy "śmieciowe", to jak nazwać objętych nimi pracowników? - pytał.
Brzozowski przyznał, że niektóre umowy nie są, jak mówi - najbardziej korzystne dla pracowników - ale - dodaje - wiele zjawisk w naszym życiu społecznym i gospodarczym nie jest optymalnych. Zdaniem gościa Jedynki, dla wielu osób tego rodzaju umowy są jedyną szansą na wyjście z bezrobocia. - Często mamy dylemat: czy praca w ogóle będzie czy jej nie będzie, a nie dylemat na podstawie jakiej umowy ta praca jest. (...) Niższe lub niepełne oskładkowanie tych umów jest korzystne nie tylko dla pracodawców, (...) bywa też dobre dla pracownika, bo kwota netto jego zarobków jest wyższa - mówił Brzozowski.
Jego zdaniem, w wypowiedziach Donalda Tuska, dotyczących rynku pracy, występuje ewidentna sprzeczność - Z jednej strony mamy wypowiedzi premiera, że jego celem jest zwalczanie bezrobocia, a z drugiej podkreślanie kursu, żeby oskładkować jak największą pulę umów o pracę. (...) Z jednej strony oczekuje się od przedsiębiorców, żeby tworzyli nowe miejsca pracy a z drugiej strony dąży się do tego by miejsca pracy były dla nich jeszcze droższe, (...) tak się po prostu nie da - podkreślał przedstawiciel Pracodawców RP i przypomniał, że bezrobocie znów wzrosło i przekracza obecnie 13 procent.
- Premier już latem odtrąbił koniec kryzysu, ale liczby są nieubłagane, matematyki się nie oszuka - stwierdził Jacek Brzozowski.
mc