Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Michał Chodurski 29.05.2014

Urban: Jaruzelski musiał oddać władzę, bo o tym nie decydowano w Polsce

Były rzecznik komunistycznych rządów w latach 1981-89, powiedział w radiowej Jedynce, że o likwidacji imperium sowieckiego, włączając w to kraje podległe, zdecydował Michaił Gorbaczow w porozumieniu z USA.
Janusz Onyszkiewicz (L) i Jerzy Urban w studiu radiowej JedynkiJanusz Onyszkiewicz (L) i Jerzy Urban w studiu radiowej JedynkiPiotr Grabka/PR
Posłuchaj
  • Janusz Onyszkiewicz i Jerzy Urban oceniają gen Jaruzelskiego i 25-lecie po wyborach z 4 czerwca '89 (Popołudnie z Jedynką)
Czytaj także

W debacie pod hasłem "Rzecznik kontra rzecznik" uczestniczyli Janusz Onyszkiewicz - rzecznik Solidarności od 1981 roku i opozycji podczas obrad Okrągłego Stołu oraz Jerzy Urban, który w latach 1981-1989 był rzecznikiem prasowym kolejnych komunistycznych rządów.

- Ku zaskoczeniu słuchaczy powiem, że Wojciech Jaruzelski musiał oddać władzę i zgodzić się na rozmowy z opozycją przy Okrągłym Stole - powiedział w " Popołudniu z Jedynką" Jerzy Urban. - Oba mocarstwa (USA i ZSRR - przyp. red.) przyjęły bieg zdarzeń likwidacji imperium radzieckiego. (...) Stany Zjednoczone stworzyły taki nacisk ekonomiczno-zbrojeniowy, że Rosji nie było stać na utrzymanie imperium - podkreślał były rzecznik rządów PRL.

25-lecie wyborów 1989 roku w radiowej Jedynce >>>

Zdaniem Urbana, gdyby nie było Solidarności, to i tak komunizm w Polsce musiałby się skończyć. Przyznaje zarazem, że Solidarność sprawiła, że wizerunek imperium radzieckiego został nadszarpnięty, a Polska była wzorem dla innych tzw. "demokracji ludowych". - Gdyby nie było Solidarności, to byłyby na jej miejscu inne siły społeczne i polityczne - uważa Urban.

Komentując częściowo wolne wybory do parlamentu z 4 czerwca 1989 roku, gość Jedynki wyraził opinię, że porażka rządzących PRL-em była przesądzona. - Po kilkudziesięciu latach naszych rządów - także dlatego, że rozpadł się obóz władzy - Stronnictwo Demokratyczne i ZSL zdradziły - mówi. - To był wynik naszej głupoty, bo zamiast ordynacji proporcjonalnej, (...) przyjęliśmy samobójczą ordynację. (...) Gdyby nie to, dostalibyśmy jakieś 30 procent. głosów. Przegralibyśmy, ale mielibyśmy realną legitymację jako opozycja wobec nowej władzy.

Urban wspominał: - Gdy Mazowiecki tworzył rząd, to (ówczesny) pierwszy sekretarz PZPR Mieczysław Rakowski, wysłał mnie do Moskwy, (...) z misją, by uspokoić kierownictwo radzieckie, że w Polsce wszystko jest pod kontrolą. (...) Rozmawiając tam zorientowałem się, że ich (Rosjan) to w ogóle nic nie obchodzi. (...) Zrozumiałem wtedy, że tu się rzeczywiście zmieniła historia - podkreślał.

Jak zwracał również uwagę, sami działacze PZPR i funkcjonariusze państwowi już przed 4 czerwca nie wierzyli, że ustrój przetrwa. - Ja startowałem w tych wyborach i je przegrałem. (...) Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale co mną wstrząsnęło, to fakt, że przegrałem też w zamkniętych obwodach w placówkach dyplomatycznych PRL, gdzie nie było nikogo poza starymi ubekami - podkreślał Jerzy Urban i dodał, że obawy Solidarności, że władze będą na siłę powstrzymywać zmiany, były całkowicie bezzasadne. Jego zdaniem obalenie muru berlińskiego miało większe znaczenie, niż wybory 4 czerwca 1989 roku.

Zobacz serwis - stan wojenny >>>

Urban bronił decyzji Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. Jego zdaniem, gdyby nie stan wojenny to w Polsce doszło by do wojny domowej. - O ile gen. Jaruzelski miał rożne grzechy, to nie było wtedy innego wyjścia - stwierdził b. rzecznik rządu. - Jego grzechy polegają na uczestniczeniu w formacji, która ma paskudne postępki za sobą - mówił Urban. Wymienił w tym kontekście miedzy innymi czystki antysemickie w 1968 roku, a przede wszystkim stalinizm.

Z kolei Janusz Onyszkiewicz oceniając Wojciecha Jaruzelskiego uważa, że przywódca PRL nie musiał porozumiewać się z opozycją. - Muszę go tu trochę bronić, co może zabrzmi dosyć dziwnie, ale to co się działo w Polsce, to nie zachodziło wówczas w całym obozie komunistycznym. To była rzecz całkowicie wyjątkowa - tłuamczył. W opinii byłego rzecznika opozycji, Gorbaczow nie chciał likwidować komunizmu, a jedynie zamierzał go zreformować. - W Polsce różnie mogło być. Tak jak się skończyło, ale też mogło tak być jak w Rumunii - stwierdził Onyszkiewicz. - Tu trzeba oddać sprawiedliwość Jaruzelskiemu, że on dostrzegł tą sytuację - mówił.

Zmarł Wojciech Jaruzelski - tu czytaj wiecej >>>

Zdaniem gościa Jedynki, historia oceni Jaruzelskiego lepiej niż my go oceniamy obecnie.  - Porównałbym go (Jaruzelskiego) do takich postaci jak margrabia Wielopolski, a w najnowszej historii do prezydenta RPA Frederika de Klerka, który był zaangażowany w apartheid, a potem w jego demontaż - mówi były opozycjonista.

Oceniając minione 25 lat historii naszego kraju, Onyszkiewicz uważa, że droga jaką poszła Polska po Okrągłym Stole i wyborach 4 czerwca '89, jest właściwa. - Nasza strategia przechodzenia do pełnej demokracji i gospodarki rynkowej zadziałała. (...) Natomiast to, że my (środowiska opozycyjne) się podzielimy to było do przewidzenia. (...) Od pierwszej Solidarności, jeszcze przed stanem wojennym, było widać podziały ideowe, (...) ale wtedy myśleliśmy w ten sposób, że "najpierw zróbmy demokrację, a potem się zobaczy" - wspominał Onyszkiewicz.

Zobacz serwis - historia >>>

Jak dodał, 4 czerwca 1989 roku strona Solidarnościowa, nie miała pewności, że komuniści oddadzą władzę. - Wiedzieliśmy co się tego samego dnia zdarzyło w Chinach (masakra protestujących na pl. Tiananmen - przyp. red.), dlatego byliśmy ostrożni, by władza nie zakwestionowała wyborów  - mówił.

- Przez 25 lat popełniliśmy błędy, ale robiliśmy coś kompletnie pionierskiego. (...) Można było przeprowadzić te zmiany lepiej, ale nikomu lepiej od nas tego się zrobić nie udało - uważa Janusz Onyszkiewicz.

Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.

mc, pg