Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Agnieszka Kamińska 24.03.2015

Maciej Lasek: airbus raczej nie spadał w sposób niekontrolowany

- Prędkość spadania była duża, jednak nie szalenie – komentował w Jedynce ekspert na podstawie wstępnych danych o katastrofie airbusa we francuskich Alpach.

Samolot niemieckich linii Germanwings Airbus A320, który leciał z Barcelony do Duesseldorfu, rozbił się we wtorek na południowym wschodzie Francji. Na pokładzie airbusa było 144 pasażerów i sześciu członków załogi.

Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek podkreślił, że przyczyny katastrofy będzie można wyjaśnić dopiero po przeprowadzonych badaniach. Na razie można mówić tylko o wstępnych danych, a te ostateczne zawierają czarne skrzynki.

Ekspert tłumaczył, że obecnie można monitorować każdy samolot, który przelatuje nad Europą czy USA, online, na portalach internetowych. - Rejs można śledzić na bieżąco, nawet ze zwykłego smartfona. Dodał, że z informacji dostępnych w mediach wynika, że samolot nie zniknął nagle z radaru, ale z poziomu przelotowego 38 tysięcy stóp, nagle zaczął się zniżać.

Jak ocenił, trwający 8-9 minut spadek z 11 tysięcy metrów do 2 tysięcy metrów, kiedy to samolot zniknął z radarów, "nie wskazuje na niekontrolowane spadanie". Jak wyliczył ekspert - to duża prędkość, 1000 metrów na minutę, 16 na sekundę, ale jak to ujął - nie ogromna.

Gość Jedynki zaznaczył, że prawie 10 minut to wystarczająco czasu, by skomunikować się z organami ruchu lotniczego. Tłumaczył, że w samolocie tego rodzaju jest dwóch pilotów. Jeśli dzieje się coś nieprzewidzianego, załoga powinna nadać komunikat "Mayday", ustawić odpowiedni kod na transponderze.

Według niego, nie można było tutaj mówić o dużym przeciążeniu. - Profil zniżania, zmian wysokości w funkcji czasu, jest stały na całym odcinku; prędkość spada z 480 węzłów (800 km na godzinę) do 400 węzłów na końcu zniżania – mówił. Maciej Lasek podkreślił, że to wstępne dane, a dokładne zapisane są w czarnych skrzynkach.

Szczątki maszyny rozrzucone są na przestrzeni 2 km – to, jak mówił Maciej Lasek, wskazuje na zderzenie z dużą prędkością. Dodał, że na podstawie sygnałów z transpondera można również poznać profil lotu oraz to, że samolot nie zmieniał kursu. Zaznaczył, że hipotezy mogą być bardzo różne.

Ekspert tłumaczył, że według prawa katastrofę bada państwo miejsca zdarzenia, czyli będzie to komisja francuska. Dodał, że na prawach akredytowanego reprezentanta w jej pracach będą uczestniczyli Niemcy (jako państwo operatora), także producent silnika, pewne prawa mają też państwa ofiar. Wstępny raport będzie gotowy w ciągu 30 dni.

"Tanie linie nie są mniej bezpieczne"

Maciej Lasek  odniósł się także do uwag, że samolot miał swoje lata i operowały nim tanie linie lotnicze. Te ostatnie, jak mówił, nie są gorzej obsługiwane, a cena za bilet nie jest obniżana kosztem bezpieczeństwa. - Poziom stanu technicznego samolotu, wyszkolenia załogi jest taki sam jak w regularnych liniach lotniczych – powiedział. - 24-letni samolot może przewozić pasażerów, przepisy na to zezwalają. Gdyby nie przeszedł specjalistycznych przeglądów, nie zostałby dopuszczony do lotu – wyjaśniał.

***

Tytuł audycji: Popołudnie z Jedynką

Prowadził: Marek Mądrzejewski

Gość: Maciej Lasek

Data emisji: 24.03

Godz. emisji: 15.36

agkm/tj

>>>Zapis całej rozmowy