Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Tomasz Owsiński 27.12.2012

"Nie wysyłałem Rywina do Michnika”

- Prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów, z procesowego punktu widzenia grupa trzymająca władzę jest humbugiem, nie istnieje - powiedział Robert Kwiatkowski, były prezes Telewizji Polskiej.
Robert KwiatkowskiRobert KwiatkowskiPAP/archiwum/Leszek Szymański
Posłuchaj
  • Robert Kwiatkowski w Popołudniu z Jedynką

Kwiatkowski był wymieniany w sejmowym raporcie ws. tzw. afery Rywina jako członek grupy trzymającej władzę. 10 lat temu, 27 grudnia 2002 roku wybuchła głośna "afera Rywina". Dotyczyła propozycji korupcyjnej, którą producent filmowy Lew Rywin złożył Adamowi Michnikowi, redaktorowi naczelnemu Gazety Wyborczej.

Jak mówił gość Rozmowy dnia w Jedynce powodem dla którego Lew Rywin przyszedł do Adama Michnika była ustawa medialna. - KRRiT wystąpiła wówczas do ówczesnego premiera Leszka Millera z prośbą o zmianę ustawy, bo media publiczne i system audiowizualny wówczas kulał. Awantura trwała do jesieni 2001, a jej kulminacja to właśnie "afera Rywina" - powiedział.

Według Kwiatkowskiego na wywołaniu awantury zależało mediom prywatnym. Chociaż, jak dodał sama ustawa nie uderzała w media prywatne. - W ustawie były zapisy, które regulowały status mediów publicznych np. sprawę abonamentu, czy też dawały prawo telewizji publicznej do uruchomienia kanałów tematycznych - mówił.

>>>Zapis całej rozmowy do przeczytania

Kwiatkowski uważa, że afera uderzyła w SLD i premiera Leszka Milera. Jak mówił afera dała sygnał do wielkiej zmiany na scenie politycznej, nie tylko w SLD, ale szerzej na lewicy. - Ówcześni politycy SLD nie potrafili się w tej sytuacji znaleźć. Politycy z lewej strony właściwie tą aferę wykorzystali do tego, żeby, mówiąc brzydko, rzucić się sobie do gardeł. Cała sytuacja zakończyła się secesją w SLD i Sojusz do tej pory nie może się pozbierać - powiedział.

Rozmawiała Kamila Terpiał-Szubartowicz.

to