Decyzja ta to pokłosie przyjęcia przez Nowicką nagrody za 2012 rok - nagrody takie otrzymali wszyscy wicemarszałkowie oraz marszałek Sejmu. W czwartek Ruch Palikota zdecydował, że w miejsce Wandy Nowickiej będzie chciał wprowadzić do Prezydium Sejmu Annę Grodzką. Najpierw jednak Sejm musi odwołać ze stanowiska wicemarszałka Nowicką, a to może nie być takie proste, ponieważ niektóre siły polityczne chcą, aby posłanka RP została na stanowisku.
Arkadiusz Mularczyk mówił w Jedynce, że Nowicka, aby uniknąć głosowania przez Sejm nad jej losem, może sama złożyć rezygnację. Poseł Solidarnej Polski skrytykował także Janusza Palikota za kandydaturę Anny Grodzkiej. - Wyznaczenie Grodzkiej jest pewną prowokacją Palikota, który doskonale wie, że jest to kandydatura bardzo kontrowersyjna z uwagi na to, że Grodzka jest znana z tego, że jest transseksualistą - mówił Mularczyk.
Odwołania Wandy Nowickiej nie chce SLD. Bogusław Liberadzki uważa, że posłanka Ruchu Palikota sprawdziła się na stanowisku wicemarszałka Sejmu. - Nie widzimy merytorycznego powodu dla którego RP decyduje się na taką wymianę - zaznaczył polityk Sojuszu. Liberadzki ocenił jednak, że Anna Grodzka również posiada kompetencje do tego, żeby być w Prezydium Sejmu.
Powodów do odwołania Nowickiej nie widzi także Platforma Obywatelska. Marcin Kierwiński mówił w Jedynce, że wszyscy członkowie Prezydium Sejmu wykonują dobrą robotę. - Janusz Palikot rozpoczął swoistą grę. Tą grą chce pokazać, jak bardzo twarde są zasady w Ruchu Palikota. Ta nowa kandydatura jest trochę prowokacyjna, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której trzeci największy klub w parlamencie nie miałby swojej reprezentacji w Prezydium Sejmu - podkreślił poseł PO.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
>>>Przeczytaj całą debatę