Katastrofa smoleńska była wynikiem wybuchu na pokładzie samolotu, twierdzi zespół Antoniego Macierewicza. W trzecią rocznicę katastrofy rządowego TU-154M zespół parlamentarny przedstawił wyniki dotychczasowych ustaleń swoich ekspertów. Są one w zdecydowanej opozycji do ustaleń komisji Millera.
Z tezami zespołu Macierewicza nie zgadza się Maciej Lasek. Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych mówił w "Popołudniu z radiową Jedynką", że do tej pory nie znaleziono żadnych dowodów, które świadczyłyby o tym, że do katastrofy przyczyniły się osoby trzecie.
Maciej Lasek
- Zespół parlamentarny Macierewicza nie jest w stanie przedstawić racjonalnych dowodów potwierdzających tezę o zamachu. Oni nie mogą nawet stwierdzić czy mieliśmy do czynienia z jednym wybuchem, dwoma, trzema czy większą ich liczbą. Nieznany jest środek wybuchowy i niewiadomo kto go podłożył. Z wypowiedzi Macierewicza wynika, że zespół parlamentarny nie wie nic - zaznaczył szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Trzy lata po Smoleńsku "nadal sobie nie radzimy" - debata w Jedynce >>>
Maciej Lasek podkreślił, że komisja Millera dokładnie ustaliła przyczyny katastrofy. - Bardzo łatwo jest stawiać hipotezy, zarzucać oponentom kłamstwo nie mając dostępu do materiałów i odpowiedniej wiedzy, żeby to przeanalizować. Nasza komisja opierała się na dowodach, które w sposób stu procentowy były w stanie określić przyczyny tej katastrofy. Główną przyczyną tej katastrofy było przekroczenie pewnych barier bezpieczeństwa - mówił gość Jedynki.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
>>> Historia - serwis specjalny Polskiego Radia