Jak jednak uspokaja Dimitri Schmidt z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, na razie zamykane są tylko firmy i placówki w najbardziej zapalnych miejscach – w Kijowie i Lwowie. Inni nie powinni się spieszyć z pochopnymi decyzjami.
Do zamykania placówek dochodzi tylko w najbardziej zapalnych miejscach, czyli w Kijowie i Lwowie - mówi Schmidt. W innych miastach nie ma powodu do obaw, stąd np. decyzje o wychodzeniu z Ukrainy byłyby nierozsądne, podkreśla Schmidt. Przypomina, że przed protestami Unia deklarowała chęć integracji gospodarczej z Ukrainą, stąd gdy obecny kryzys polityczny zostanie zażegnany, można się spodziewać powrotu do tej tendencji.
Tymczasem ze względu na bezpieczeństwo klientów i pracowników PKO Bank Polski zamknął dzisiaj 2 placówki należącego do niego Kredobanku. Chodzi o oddział banku w Kijowie na Majdanie i we Lwowie w rejonie pikiet, a Dom Maklerski X-Trade Brokers zamknął swoje przedstawicielstwo w Kijowie.
Gospodarka Ukrainy dramatycznie słabnie
Pasażerowie Polskich Linii Lotniczych LOT, którzy mają wykupione bilety na rejsy z Warszawy do Kijowa i Lwowa do końca lutego, mogą zmienić datę wylotu lub kierunek, a osoby, które mają już bilety na pociągi PKP Intercity, mogą je zwrócić.
Na Ukrainie działa 2 tys. polskich firm
To tylko niektóre przykłady strat, z jakimi musi się liczyć ponad 2 tys. polskich firm działających na Ukrainie. Oblicza się, że bezpośrednie inwestycje wynoszą w tym kraju 960 mln euro. Daje nam to 13. miejsce na liście największych inwestorów zagranicznych na Ukrainie.
Polska zajmuje piąte miejsce w imporcie na Ukrainę, z handlu z tym krajem żyje ok. 3-4 tysięcy polskich firm.
Na Ukrainie są nie tylko eksporterzy, ale także inwestorzy, oprócz wspomnianych firm z sektora finansowego, jest np. producent okien - firma Fakro, która ma na Ukrainie 3 fabryki. Działa tam też potentat w produkcji soków firma Maspex, producent farb i lakierów Śnieżka, Can-Pak, Sanitec-Koło, firmy meblarskie, Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych. Można by tak wymieniać dalej...
Dla wielu przedsiębiorców Ukraina to nie tylko atrakcyjny rynek - ponad 45 milionów konsumentów - ale także brama na rynek rosyjski.
Jak zauważa gość Polskiego Radia, jeszcze pod koniec stycznia polscy przedsiębiorcy nie odczuwali negatywnych skutków politycznego kryzysu na Ukrainie. Sytuacja się zmieniła, gdy doszło do eskalacji konfliktu.
Problem podstawowy - kurs dolara
Dla wielu przedsiębiorców największym problemem jest kurs dolara na Ukrainie – niestabilna sytuacja polityczna oznacza niestabilny kurs tej waluty – podkreśla Schmidt.
Tłumu manifestantów przedsiębiorcy nie muszą się obawiać, nie było przypadków grabieży czy chuligaństwa wobec nich, ale inwestorzy najbardziej obawiają się czarnego scenariusza, w którym prezydent Wiktor Janukowycz decyduje się na rozwiązanie siłowe: rozpędza Majdan i ogłasza stan nadzwyczajny.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego i zamknięcie zachodnich granic mogłoby negatywnie wpłynąć na zaopatrzenie naszych ukraińskich zakładów w półprodukty kupowane w Polsce - mówi Ryszard Florek, prezes firmy Fakro.
Ukraina to nigdy nie był łatwy rynek
Nie należy zapominać, że już wcześniej Ukraina nie była łatwym rynkiem. Polscy przedsiębiorcy skarżyli się, że nie mogą niczego zaplanować.Obecnie mówią też, że Ukraina sama sobie robi krzywdę z powodu niestabilności i braku transparentności swoich regulacji.
Chcesz otworzyć fabrykę na Ukrainie? Przygotuj się na wizyty "smutnych panów" z urzędu skarbowego - będą prosić cię, abyś wcześniej niż należy zapłacił podatek. A władze miasta poproszą, żebyś dołożył się do budowy drogi czy szkoły - tak mówią nasi przedsiębiorcy.
Sylwia Zadrożna