Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 23.09.2013

Analitycy o WIG30: Rewolucja czy ewolucja?

GPW ma od poniedziałku nowego króla – to indeks WIG30, wyznaczający kondycję warszawskiego parkietu na podstawie 30 największych spółek. Szef giełdy twierdzi, że to rewolucyjna zmiana, analitycy mówią o ewolucji, którą przechodzi giełda.
WIG30WIG30PAP/Rafał Guz

- Wprowadzenie zmian w głównych indeksach giełdowych ma na celu lepsze odzwierciedlenie stanu i wielkości naszego rynku oraz stymulowanie jego rozwoju. Skutkiem powinno być zwiększenie płynności na rynku akcji oraz - w dłuższym terminie - ożywienie na rynku instrumentów pochodnych – mówi Adam Maciejewski, Prezes Zarządu GPW .

Nadziejom prezesa nie należy się dziwić – pogania je strach wynikający ze zmian dotyczących Otwartych Funduszy Emerytalnych. Coraz głośniej mówi się, że propozycje okrojenia możliwości kapitałowych OFE przełożą się na kondycję polskiej giełdy.

Wszak, fundusze były dotychczas największym krajowym inwestorem instytucjonalnym na GPW. Jak zauważa w swoim raporcie chociażby Merrill Lynch, mniejsze zaangażowanie OFE obniży wyceny firm i akcji notowanych na GPW.

Nowe indeksy to nie rewolucja, ale ewolucja

- O wprowadzeniu indeksu WIG30 mówiło się już od dawna, czyli jego ostateczna implementacja nie powinna być dla nikogo większym zaskoczeniem. W praktyce przejście z indeksu WIG20 na WIG30 będzie odbywało się stopniowo i bardzo powoli. Warto bowiem wspomnieć, że obie średnie publikowane będą równolegle aż do końca 2015 roku. To więc zmiana ewolucyjna i wynikająca z potrzeby dostosowania do dynamicznego rozwoju rynku w ostatnich latach – ocenia Łukasz Bugaj, analityk, Domu Maklerskiego BOŚ S.A.

W nowym indeksie pokładane są niemałe nadzieje związane z chęcią poprawy płynności rynku, a szczególnie tych nieco mniejszych spółek, które w licznie 10 zasilą szeregi reprezentacyjnego indeksu blue chipów.

- Niestety praktyka pokazuje, że o pozytywną zmianę w tym zakresie niekoniecznie będzie łatwo, gdyż łączna waga debiutantów w nowym indeksie ledwo przekroczy 10%, podczas gdy udział dziesięciu największych spółek wciąż będzie bardzo duży i sięgnie 70% - ocenia analityk z DM BOŚ..

- Dla bardzo dużych inwestorów debiutanci nie staną się więc automatycznie atrakcyjniejszymi niż wcześniej, szczególnie że wiele zagranicznych funduszy w swoich inwestycjach kieruje się innymi indeksami jak MSCI Poland czy MSCI Emerging Markets i dla nich wprowadzenie WIG30 niewiele zmienia – mówi Bugaj.

- Wydaje się, że o wiele ciekawszymi zmianami jest nieco przemilczane znaczne poszerzenie pozostałych indeksów na GPW. Mowa tutaj o wprowadzeniu indeksu WIG50 zamiast mWIG40 oraz przede wszystkim WIG100 w miejsce sWIG80.  Zmiany w tych indeksach oznaczają, że do spektrum większego zainteresowania inwestorów wejdzie aż 40 nowych spółek, które dotychczas nie były zaliczane do trzech głównych miar funkcjonujących na warszawskim parkiecie. Na te zmiany przyjdzie jednak czas dopiero w marcu przyszłego roku – podsumowuje Łukasz Bugaj. 
Admiral Markets Polska: Wzrost płynności tak, ale…

- Wprowadzenie nowego indeksu z pewnością przełoży się na wzrost płynności – uważa Marcin Kiepas, Dyrektor Działu Analiz firmy Admiral Markets Polska. Jak jednak od razu zauważa, będzie to wpływ stosunkowo niewielki.

Stąd też pokładane przez szefów giełdy w tym duże nadzieje prawdopodobnie okażą się płonne. Nie jest też oczywiste czy wchodzące zmiany przyciągną nowych inwestorów – zaznacza Kiepas.

Analityk Admiral Markets Polska uważa jednocześnie, że stworzenie indeksu WIG30 to bardzo dobry ruch ze strony giełdy w stosunku do inwestorów. Giełda wreszcie wsłuchała się w postulaty wysuwane od lat przez środowisko. - Zwłaszcza w momentach, gdy indeks WIG20 zbyt łatwo podlegał przypadkowym wahaniom, często noszącym  znamiona manipulacji – podkreśla Kiepas.

- Ważne, że nowy indeks będzie posiadał szerszą reprezentację branż, jak i ograniczenie reprezentacji danej branży, przez co dokładniej będzie on odzwierciedlał sytuację na giełdzie –podkreśla Kiepas.

Należy też pamiętać, że główne zachodnie indeksy mają nieco szerszą reprezentację (30-40) niż 20 spółek. Dlatego ten proces upodabniania się to też mały plus.

O ile wprowadzenie indeksu WIG30 należy pozytywnie ocenić, to już plany wprowadzenia WIG50 i WIG100 wydają się niepotrzebnym mnożeniem indeksów – uważa Kiepas.

Nowy indeks to głównie propaganda

Rozszerzenie indeksu WIG20 o kolejne 10 spółek wydaje się mieć znaczenie głównie propagandowe – uważa z kolei Witold Zajączkowski, dyrektor Oddziału w Kielcach Domu Maklerskiego BOŚ S.A.

Jak zauważa, GPW określa to wydarzenie jako historyczną zmianę. Tymczasem DJIA, najważniejszy indeks giełdy w Nowym Jorku składa się z 30-tu spółek i pozostaje to niezmienione od 1928 roku – podkreśla Zajączkowski.
- W uzasadnieniu tej historycznej zmiany słyszeliśmy od prezesa Maciejewskiego, że WIG20 został stworzony w 1994 r. kiedy na parkiecie było niewiele spółek, a od tego czasu nasza giełda znacznie się rozrosła – przypomina Zajączkowski. Tyle, jak zauważa, to prawda, ale giełda NYSE jest nieporównywalnie większa od warszawskiej i przez 85 lat publikuje swój główny indeks w niezmienionej wielkości.

Nie wprowadzanie zamieszania związanego ze zmianą, czyli kontynuowanie tradycji ma dla Amerykanów większą wartość niż propagandowe "historyczne zmiany" podkreśla analityk z DM BOŚ.

To nie pierwszy pomysł GPW na poprawę płynności…

Być może ta "rewolucja" pozwoli zaistnieć GPW na pierwszych stronach gazet i w głównych wydaniach wiadomości przez jeden dzień. Być może ta reklama przyciągnie do giełdy kilku, czy nawet kilkudziesięciu nowych inwestorów twierdzi Zajączkowski.

- Ale czy giełda nie wyrządziła sobie więcej szkody wydłużając sesję kilka lat temu, wbrew opinii inwestorów indywidualnych do 8,5 godziny (razem z kontraktami - 9 godz.) podczas gdy sesja w USA trwa tylko 6,5 godz.?! Czy zarządzający parkietem zdają sobie sprawę ilu graczy zniechęciło się przez te kilka lat do spekulacji wskutek zmęczenia, stresu i strat wobec niemożności "upilnowania" całej sesji?  - pyta analityk.

- Skrócenie handlu w br. tylko o pół godziny odbyło się również wbrew opinii środowiska maklerskiego i inwestorów. Spekulanci na naszej giełdzie są czymś, co odróżnia nas od czeskiej Pragi. Zapewniają płynność, dzięki niej obecni są i duzi zagraniczni inwestorzy. Są jeszcze OFE, ale one zaczną znikać...
- Zmiana uzasadniana jest również chęcią szerszego odwzorowania branż gospodarki. To prawda. WIG20 nadmiernie koncentrował banki i 5 największych spółek stanowiło 60 % jego składu. W nowym indeksie wprowadzono ograniczenie - jedna spółka nie może przekraczać 10 % jego składu. Ale czy zmiana jest istotnie znacząca? Siedem pierwszych spółek będzie mieć razem 57 %...zauważa Zajączkowski.

Komu naprawdę poprawi się płynność?
- Kolejny argument za zmianą, to polepszenie płynności. Owszem, tym 10 "dokoptowanym" spółkom płynność się poprawi, choćby ze względu na arbitraż na kontraktach terminowych – twierdzi analityk z BOŚ. Ale odbędzie się kosztem pozostałych 20. Czy z powodu zmiany liczby 20 na 30, pojawią się na giełdzie jakieś dodatkowe pieniądze, albo zwiększona wymiana? Nie - podsumowuje Zajączkowski.

Kontrakty: pozorne zmniejszenie kosztów i zwiększenie obrotów

Duże wątpliwości budzą również nowe rozwiązania dotyczące kontraktów ze zwiększonym mnożnikiem z 10 do 20. Ma to umożliwić zmniejszenie kosztów i zwiększenie obrotów. - Prowizje owszem spadną, kosztem domów maklerskich, ale obroty przeciwnie - zmaleją dwukrotnie, a może bardziej. Wartość depozytu wzrośnie przecież dwukrotnie. Jeśli ktoś miał 3500 zł mógł otworzyć do tej pory 2 kontrakty, a teraz będzie mógł tylko 1 – wylicza Zajączkowski.

- Zmaleje dostępność kontraktu tak, jak mało kogo stać na akcje LPP po 8000 zł za sztukę. Zaletą mnożnika 10 była łatwość obliczeń. Kontrakty są skomplikowanym instrumentem i trudno wyjaśnić zasadę ich obrotu i znaleźć chętnych do inwestowania. Mnożnik 20 zamiesza w głowach obytych już graczy, a uczący się będą mieli ogromne trudności podczas obserwacji i w pierwszych krokach – podsumowuje Zajączkowski.
Czy nie wystarczyło zmniejszyć wagi dużych spółek i banków, pozostając przy "dwudziestce"? – pyta analityk. Zmiana indeksu wygląda na kontynuację działań propagandowych naszej giełdy tak, jak GPW szczyciła się nie tak dawno największą liczbą debiutów w Europie. Tak - wprowadzono 400 spółek na New Connect. Niestety, większość z nich nie zajmuje się niczym poza "produkcją akcji" i fałszywych raportów. Katastrofalnie spadła wiarygodność całego rynku. – mówi Zajączkowski.

 

 

Opinie zebrał Jarosław Krawędkowski