Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 14.10.2012

Wielki biznes Łotwy i Holandii z Łukaszenką

Niektórym krajom Unii Europejskiej bardzo opłacał się handel naftowymi produktami z Białorusią – zauważa portal EuObserver. Chodzi tu przede wszystkim o Łotwę i Holandię.
Port Rotterdam (Waalhaven)Port Rotterdam (Waalhaven)Wikipedia/CC/Quistnix

Białoruś do połowy tego roku sprzedawała na Zachód produkty z rosyjskiej ropy pod nazwą rozpuszczalników, gdyż te ostatnie zwolnione były z cła uiszczanego do rosyjskiego budżetu. Kres temu lukratywnemu handlowi w sierpniu położyła Rosja.

Jak zauważa portal EuObserver, handel był tak bardzo opłacalny, że na przykład Łotwa, jeden z głównych importerów białoruskich produktów naftowych dwa razy blokowała przyjęcie decyzji o sankcjach przeciwko Białorusi. EuObserver zaznacza, że nawet po przyjęciu częściowych sankcji na czarnej liście nie znalazły się takie firmy bliskiego Łukaszence oligarchy Jurija Czyża, jak TraiplEnergo, Biełnieftiegaz i Neonafta, ani też firma Mamas D, która produkuje biodiesel, dodając do rosyjskiego diesla roślinne dodatki. Portal zauważa, że w pierwszym półroczu tego roku szczególnym wysiłkiem na łotewskim rynku odznaczyły się dwie firmy, Interserwis Nikołaja Worobia i Biełnieftiegaz Jurija Czyża.

Według danych Biełstatu, państwowegp urzędu statystycznego Białorusi, 10 procent białoruskiego eksportu od stycznia do lipca 2012 roku skierowane było na Łotwę, wartość to około 3 mld dolarów. W 2011 roku wartość eksportu białoruskiego na Łotwę miała wynieść 3,2 mld dolarów. Krajem, który pokonuje Łotwę w tej konkurencji jest Holandia. Tu według portalu EuObserver w 2011 roku trafiało 20,3 procent białoruskiego eksportu. Jak zaznaczono, niemal 100 procent towarów eksportowanych do Holandii to produkty naftowe.

Co ciekawe, zauważa EuObserver, Holandia wcale nie uznaje faktu, że jest głównym importerem produktów naftowych z Białorusi. Stwierdza, że większa część towaru jest eksportowana tranzytem do innych krajów.

Portal przyjrzał się statystykom holenderskim i łotewskim i ustalił pewne rozbieżności. Według Biełstatu Łotwa eksportowała z Białorusi w 2011 roku towary warte 3,2 mld dolarów, a według łotewskich statystyk import z Białorusi był cztery razy mniejszy, wart 800 mln dolarów. Jeśli chodzi o towar, który został na Łotwie, to po co temu krajowi tyle rozpuszczalników? – pyta EuObserver. Z kolei Holandia według własnych statystyk, importowała z Białorusi w 2011 roku towary warte 109 mln dolarów. Jednak białoruski Biełstat pisze o wartości eksportu 6 mld 158 mln dolarów. To 60 razy większa kwota.

Łotewski tranzyt

EuObserver zauważa, że związki Jurija Czyża z Łotwą mają długą historię. Jego przedsiębiorstwo Neonafta, właściciel łotewskiego Mamas D, to jedna z większych firm z białoruskim kapitałem, działających na Łotwie. W 2009 roku Czyż był współprzewodniczącym łotewsko-białoruskiej rady o współpracy gospodarczej.

Portal ocenia także, że na tranzycie Łotwa również zapewne sporo zarabia i dodaje, że przez ostatnie lata łotewscy lobbyści walczyli o to, by białoruski eksport przechodził przez port Widawa (łotewską Ventspils), a nie przez litewską Kłajpedę czy estońską Muugę.

Ropa w Rotterdamie

Portal stwierdza, że to samo można powiedzieć o Holandii, to tam znajduje się największy w Europie port – Rotterdam. Według badania, zamówionego w tym roku przez Parlament Europejski na temat struktury gospodarki Białorusi, Holandia jest drugim największym importerem z Białorusi, po Rosji. Jak zaznacza EuObserver, najpoważniejszymi klientami Białorusi są kompanie Trafigura i Vitol. Portal EuObserver zauważa, że obie firmy były zamieszane w omijanie sankcji na irańską ropę i inne afery. Są to firmy białorusko-szwajcarskie. Portal zaznacza, że po zakupie przez te firmy towar jest już czysty, nie ma związków z białoruską dyktaturą i można sprzedawać go dalej.

EuObserver podsumowuje, że przez pierwsze pół roku Unia Europejska podarowała reżimowi 8 mld dolarów dodatniego salda Białorusi z Europą. I dodaje, że tak jak przewidywali obrońcy praw człowieka, Łukaszenka znowu wszystkich oszukał i mógł z takim prezentem dotrwać do wyborów, nie zwalniając z więzienia ani jednego opozycjonisty. Dopiero po wyborach, kiedy zaczęło brakować waluty, a Rosja położyła szlaban na handel rozpuszczalnikami, z więzienia wypuszczono dwie osoby, a Łukaszenka zaczął kierować ku Zachodowi listę życzeń.

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś 

Na podstawie EuObserver.com/agkm