- To była gigantyczna praca - wspominał w rozmowie z Ewą Stocką-Kalinowską Jaume Cabré. Pisanie książki "Wyznaję" określanej mianem powieści totalnej, a nawet powieści-katedry, zajęło temu katalońskiemu pisarzowi 8 lat. Autor wspominał, że na początku pisania nie miał na nią ani pomysłu, ani opracowanego schematu.
- Nie wyobrażałem sobie jej fabuły. Rozpocząłem od pracy nad konkretnymi postaciami. Ich rozwój otwierał przede mną krok po kroku świat, który pozwolił mi na zbudowanie właściwej historii - wyjaśniał.
Żeby nie pogubić się w kolejnych wątkach, Cabré posiłkował się pojedynczą kartką papieru, na której wypisywał najważniejsze elementy powieści. - Ponieważ z biegiem czasu powieść robiła się coraz dłuższa, to zaczynałem na niej pisać coraz mniejszymi literami. Miało to służyć temu, żebym wiedział w jakim kierunku pójść, żeby zapewnić równowagę powieści - tłumaczył gość "Sezonu na Dwójkę". Mimo tego "kompasu" pomyłki i zagubienia okazały się nieuniknione. W takich wypadkach Jaume Cabré zalecał przede wszystkim cierpliwość i spokój.
Więcej na temat warsztatu pisarza w nagraniu audycji.
"Wyznaję" to, trzymająca w napięciu do ostatniej strony, historia chłopca dorastającego samotnie wśród książek, który musi zmierzyć się z rodzinnymi tajemnicami. Za sprawą osiemnastowiecznych skrzypiec zagłębia się w mroki dziejów hiszpańskiej inkwizycji i piekła dwudziestowiecznej Europy.
Już wcześniej Cabré był w Europie bardziej ceniony niż w tej części Hiszpanii, w której językiem literackim jest kastylijski. W Niemczech sprzedano ponad pół miliona egzemplarzy jego książek, we Włoszech, Francji czy Holandii - dziesiątki tysięcy. Jego obsypane nagrodami publikacje zostały przetłumaczone na kilkanaście języków i wydane w setkach tysięcy egzemplarzy.
Gośćmi literackiego "Sezonu na Dwójkę" była również Anna Sawicka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, która opowiedziała o randze pisarza i jego twórczości w Hiszpanii, a także o specyfice tej prozy.