- Najbardziej trafiają do mnie przekazy niewerbalne - wyznał Maciej Sikała. - Poruszają mnie swoją siłą ekspresji i przekazu. Pozostawiają więcej miejsca dla interpretacji niż słowo i obraz - powiedział. Podobny wizerunek muzyka wyłania się z filmu "Miłość". - Zachowuję się w nim tak samo, jak wtedy, gdy grałem razem z Miłością - mówił. - Nie brałem udziału w kreacji show, który towarzyszył występom. Czasami płakałem ze śmiechu, a czasem było mi wstyd za to, co Tymon Tymański robi na scenie. Ale wiem, że gdy z jakichś powodów nie mogłem zagrać na koncercie, robił rzeczy dużo gorsze. To przy mnie się hamował - dodał ze śmiechem.
Maciej Sikała wydał 4 autorskie płyty, a jako muzyk towarzyszący uczestniczył w nagraniu kilkudziesięciu albumów. - Płyty autorskie są wydarzeniami w życiu artysty, ale niekoniecznie muszą być tymi najlepszymi w jego dorobku. Niektórzy muzycy lepiej sprawdzają się w roli sidemanów. - mówił saksofonista. - Oczywiście własne kompozycje wiele mówią o artyście, nie tylko w sensie kompozytorskim, lecz też jako wyraz jego osobowości - powiedział.
Artysta mówił też o kondycji muzyki jazzowej w Polsce. - Ona rozwija się i jej poziom wykonawczy rośnie, lecz z pewnością w mediach jest jej mniej niż dawniej - stwierdził. - Właściwie prawie nie ma jazzu w stajach radiowych. Jedynie wieczorne audycje, między innymi w Dwójce, zaskakiwały mnie czasem w podróży, kiedy najczęściej słucham radia - mówił.
Audycję "W Dwójce raźniej" prowadziła Magdalena Juszczyk.
mc