Michiyo Yagi: 13 delikatnych strun wobec zgiełku Zachodu

Michiyo Yagi to bez wątpienia najwybitniejsza instrumentalistka łącząca brzmienie tradycyjnego japońskiego instrumentu z tym, co najciekawsze w europejskiej i amerykańskiej muzyce improwizowanej. - Nigdy nie chciałam grać tylko tradycyjnej muzyki japońskiej - deklarowała artystka w rozmowie z Januszem Jabłońskim i Tomaszem Gregorczykiem. - Gdy tylko kończyłam lekcje, przestrajałam koto, zmieniałam tonację i zaczynałam improwizować - dodała.
Ale różnica pomiędzy koto a instrumentami zachodnimi nie sprowadza się bynajmniej do systemu strojenia. - Wiele europejskich instrumentów zbudowanych jest z doskonale wysuszonego twardego drewna, dzięki któremu mogą bardzo długo zachowywać znakomite brzmienie. Paulownia zaś schnie, a potem się kruszy. Brzmienie instrumentu staje się fatalne. Paulownia jako budulec instrumentów brzmi najlepiej, gdy zachowuje jeszcze w sobie trochę soków drzewa. - wyjaśniła Michiyo Yagi w Dwójce. - Oznacza to, że nie istnieją Stradivariusy koto: instrumenty mające 150 czy 200 lat i nadal będące w znakomitym stanie. 20-letnie koto nadaje się na śmietnik. - zaznaczyła.

Tym bardziej fascynuje fakt, że japońska artystka staje w szranki z tak "głośnymi" jazzmanami, jak John Zorn czy Brötzmann. Więcej między innymi o amplifikacji i strojeniu koto w nagraniu pierwszych w historii "Rozmów improwizowanych” po japońsku. Janusz Jabłoński i Tomasz Gregorczyk spotkali się z Michiyo Yagi przy okazji jej występu na wrocławskim festiwalu Jazztopad. W rozmowie wziął też udział Mark Rappaport - producent muzyczny i właściciel wytwórni Idiolect, a prywatnie mąż japońskiej artystki.

jamsession@polskieradio.pl

facebook.com/improwizowane

mm