Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Ula Czerny 21.12.2011

Filmowe okienko na wolność

- To był bardzo szczególny czas, nikt z nas nie miał świadomości, że zaraz potem będzie wyrwa - wspomina Festiwal Filmów Fabularnych z 1981 roku reżyser Janusz Zaorski.
Krzysztof KieślowskiKrzysztof Kieślowskiźr.long-take.com

- Otworzyło się okienko na wolność. Każdy z nas miał te wyśnione, wymarzone scenariusze. Doszło do tego, że tłok w wytwórniach był niesamowity - mówi reżyser Janusz Zaorski w "Sezonie na Dwójkę". Na Festiwalu Filmów Fabularnych nie w Gdyni, a jeszcze w Gdańsku we wrześniu 1981 roku wyświetlono w sekcji konkursowej 31 tytułów - liczba rekordowa. Ostatni festiwal przed ogłoszeniem stanu wojennego, był wyraźną granicą dla polskiego kina. Kończyła się wówczas pewna epoka.

Wygrała "Gorączka" Agnieszki Holland, film o rewolucji z 1905 roku. To pierwsza ważna rola Bogusława Lindy.

- Najbardziej mnie pociągnęły wielkie namiętności związane z władzą, z terrorem. Ludzie tak strasznie chcą i tak strasznie się poświęcają, strasznie ciężko za to płacą i pozornie niewiele z tego wynika. Chciałam zrobić film, który by mówił o ekstremalnych dramatach. W pewnym momencie poczułam ograniczenie szarzyzną, którą niejako programowo się zajmowałam przedtem - mówiła na festiwalu reżyserka.

W konkursie pojawiło się kilka filmów dotychczas przetrzymywanych przez cenzurę takich jak np. "Ręce do góry" Jerzego Skolimowskiego czy "Spokój" Krzysztofa Kieślowskiego.

Kieślowskiemu w związku z tym projektem przytrafiła się przygoda. Został wezwany do Komitetu do Spraw Radia i Telewizji, by przedyskutować sprawę odłożenia projektu na półkę. Chodziło o scenę otwierającą film, gdzie więźniowie pracują na torach tramwajowych w jarmułkach. Wiceprezes Komitetu twierdził, że taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. Na to Kieślowski mówi: "Panie prezesie, może Pan podejść do okna? Widzi Pan, tam więźniowie przy torach pracują w jarmułkach". Na co wiceprezes miał powiedzieć: "Widzę, ale nie wierzę".

- Ja bardzo lubię ten film - mówił wtedy Annie Fuksiewicz reżyser. - Jest prościutką opowieścią o potrzebie spokoju, osobistego szczęścia, które się realizuje w prostych elementach. Bohater tego filmu nie potrzebuje od życia niczego, chce zarabiać możliwie mało, mieć łóżko, telewizor, żonę, dzieci. Nic więcej. Ta postawa, której nie udało mu się osiągnąć i która jest powodem jego dramatu, jest bardzo bliska wielu ludziom, mnie też. To film o tym jak trudno jest zrealizować jakiekolwiek marzenie, nawet najmniejsze, że to jest bardzo ciężko uzyskać od rzeczywistości.

Kilka miesięcy po festiwalu ogłoszono stan wojenny. - To był kataklizm, nie tylko dlatego, że filmy odłożono na półki, że ich zakazano. Niektóre zresztą wolno było skończyć jeszcze w stanie wojennym - mówił w Dwójce krytyk filmowy Tadeusz Sobolewski. - Chodzi o coś innego, o publiczność, dla której te filmy były robione, która ożywiała polskie kino, która stała w kolejkach na "Człowieka z marmuru", ona odeszła. Fenomen
kinematografii pomiędzy rokiem 1956 a 1981 został zamknięty.


usc