W tym roku mija dziesięć lat od pierwszego koncertu formacji Strachy na Lachy - grupy, która powstała z inicjatywy Krzysztofa "Grabaża" Grabowskiego jako odskocznia od jego macierzystej formacji Pidżama Porno. Przez ostatnią dekadę zespół nagrał 5 płyt i wylansował kilka ogólnopolskich przebojów (m.in. "Dzień dobry, kocham cię" i "Żyję w kraju"). Ostatni, wydany w 2010 roku album "Dodekafonia" pokryła się platyną. W rozmowie przeprowadzonej w trakcie węgorzewskiego Seven Festival Grabaż zdradził, że szykuje się do podsumowania pierwszego etapu działalności Strachów.
- Pod koniec roku pokuszę się o strachowy "The Best Of". Jestem dwadzieścia kilka lat na scenie i sądzę, że mogę sobie pozwolić na taką wiochę – mówił Grabaż w wywiadzie udzielonym Ewelinie Grygiel. Na krążku, oprócz obowiązkowych hitów, pojawią się także nowe piosenki oraz starsze utwory w nowych aranżacjach.
Muzyk zaznaczył zarazem, że równocześnie pracuje nad świeżym materiałem, który być może ukaże się pod jego własnym nazwiskiem. Co ciekawe, miesjcem, w którym klaruje się wizja kolejnych strachowych piosenek, jest... toaleta artysty.
- Słowa najczęściej przychodzą do mnie w kiblu. Na zasadzie: "przyjeżdża ciężarówka i wysypuje, a z tego piasku trzeba coś szybko wygrzebać". Bywa, że później dwa-trzy lata się czeka, bo nic do głowy nie przychodzi. Ostatni moment weny miałem na przełomie maja i czerwca.
Więcej na temat metody twórczej Grabaża dowiecie się słuchając nagrania "Grabaż w Czwórce".