Podczas przedstawienia "Diva for rent" Alicja Węgorzewska-Whiskerd m.in. zdradza sekrety bycia śpiewaczką, tłumaczy dlaczego w operze nie można niczego zrozumieć i pokazuje, jak wcielić się w postaci męskie. Wszystko po to, by przekonać widownię, że opera nie jest nudna. Okazuje się, że pomysł nie okazał się chybiony.
– Właśnie wróciliśmy ze Szczecina, gdzie po przedstawieniu w Filharmonii Szczecińskiej pożegnano nas czteroma owacjami na stojąco. Przypomnę też, że nie inaczej było w Teatrze Polonia – przyznaje śpiewaczka. Bogdan Kierejsza, który występuje wspólnie z artystką, dodaje, że wśród publiczności było niemało głosów zachwytu. – Jedna z pań przyznała, że przeniosła się w inny wymiar, zapomniała, że jest w teatrze – mówi.
Na pomysł wystawienia monodramu śpiewaczkę nakłonił jej znajomy. Jak wspomina diva, najpierw się opierała twierdząc, że ona śpiewa na scenie a nie wygłasza przemówienia. Później jednak, nie bez udziału osób ze swojego otoczenia, przekonała się do tej formy wyrazu.
Najbliższe przedstawienie już 28 września w warszawskim Teatrze Polonia. Natomiast w listopadzie monodram będzie wystawiany w wersji anglojęzycznej w Kuwejcie, Bahrajnie i Katarze. Na potrzeby wyjazdu spektakl zmienił jednak swój tytuł. – Nazywa się "One diva show", bo inaczej by mnie tam zamordowali – żartuje śpiewaczka.
Więcej dowiesz się z rozmowy Kasi Dydo i Kuby Kukli z Alicją Węgorzewską-Whiskerd i Bogdanem Kierejszą.
ap