Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Marek Dziadukiewicz 07.03.2012

Arsenal i Zenit żegnają się z Ligą Mistrzów

Piłkarze Arsenalu byli o krok od sprawienia sensacji. Po porażce na wyjeździe 0:4 z Milanem, w rewanżu 1/8 finału Ligi Mistrzów do przerwy prowadzili 3:0. Ostatecznie jednak drużyna Wojciecha Szczęsnego nie odrobiła wszystkich strat - wynik nie uległ zmianie.
Liga MistrzówLiga Mistrzówfot. Flickr

Po wysokim zwycięstwie mediolańczyków na San Siro i słabej wówczas grze "Kanonierów" wydawało się, że losy tej rywalizacji w 1/8 finału są rozstrzygnięte. Jak się jednak okazało, emocje miały dopiero nadejść.

W pierwszej połowie rewanżu Milan sprawiał wrażenie drużyny, która przyjechała po "swoje", tymczasem Arsenal konsekwentnie realizował przedmeczowy plan. Sygnał do odrabiania strat dał już w siódmej minucie Laurent Koscielny. Obrońcy Milanu nie upilnowali w polu karnym Francuza polskiego pochodzenia, który strzałem głową z bliska zdobył gola.

Operatorzy telewizyjni coraz częściej pokazywali jednego z kibiców Arsenalu, trzymającego kartkę z napisem "We believe" ("Wierzymy"), a podopieczni Arsene'a Wengera poszli za ciosem. W 26. minucie ładnym płaskim strzałem przy słupku popisał się Czech Tomas Rosicky, na dodatek tuż przed przerwą Robin van Persie wykorzystał rzut karny i zrobiło się 3:0. Taki wynik oznaczał, że do dogrywki Arsenal potrzebował tylko jednego gola.

Na początku drugiej połowy straty powinny być już odrobione, ale tym razem van Persie nie wykorzystał znakomitej sytuacji (był sam przed bramkarzem Milanu). Stuprocentowa okazja Arsenalu podziałała mobilizująco na rywali, którzy od tej pory zaczęli śmielej atakować bramkę gospodarzy. Na dodatek nie pozwalali już londyńczykom na stwarzanie tak dogodnych sytuacji jak wcześniej.

W 62. minucie poważny błąd popełnił Wojciech Szczęsny. Golkiper "Kanonierów" tak niefortunnie kopnął piłkę, że ta trafiła pod nogi Zlatana Ibrahimovica. Na szczęście dla reprezentanta Polski Szwed nie trafił praktycznie do pustej bramki. Kwadrans później polski zawodnik w pełni się zrehabilitował. Po strzale Antonio Nocerino z odległości trzech metrów instynktownie zatrzymał piłkę... nogami. W miarę upływającego czasu Milan grał coraz pewniej, a piłkarze Arsenalu chyba zaczęli odczuwać trudy szalonej pogoni z pierwszej połowy. W końcówce nie zagrozili już bramce gości i mimo zwycięstwa 3:0 opuszczali boisko ze spuszczonymi głowami.

Emocji nie brakowało również w drugim wtorkowym spotkaniu. W Lizbonie Benfica miała jednak łatwiejsze zadanie. W starciu z Zenitem Sankt Petersburg, naszpikowanym reprezentantami Rosji (grupowy rywal Polski na Euro 2012), musiała odrobić tylko jedną bramkę. Na wyjeździe przegrała bowiem 2:3. Gola na 1:0 wicelider portugalskiej ekstraklasy zdobył w doliczonym czasie pierwszej połowy (Urugwajczyk Maxi Pereira), a wynik ustalił w... dodatkowym czasie drugiej cześci wprowadzony na boisko chwilę wcześniej reprezentant Portugalii Nelson Oliveira.