Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Marek Dziadukiewicz 21.03.2012

Legia i Wisła w półfinale

Wisła Kraków w rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Polski pokonała Lecha Poznań 1:0 (1:0) i awansowała do półfinału.
Michael LameyMichael Lamey fot.wislakrakow.pl/Daniel Gołda

Niedobrze rozpoczęło się to spotkanie dla Wisły. W dziewiątej minucie zniesiony na noszach z murawy został zniesiony holenderski obrońca Kew Jaliens, które zmienił Serb Marko Jovanovic. Cztery minuty później w pole karne krakowian wbiegł z impetem Bartosz Ślusarskiego, ale uderzył bardzo niecelnie.

W 25. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Po świetnym dośrodkowaniu z prawej strony boiska Argentyńczyka Gervasio Nuneza piłkę głową umieścił w siatce Bułgar Cwetan Genkow. W tym momencie Lech myśląc o awansie musiałby zdobyć dwa gole, a wiosną ta sztuka nie udała mu się jeszcze ani raz.

"Kolejorz" zaczął stwarzać groźne sytuacje pod bramką Wisły dopiero w końcówce meczu. W 86. Marcin Kamiński uderzył tak, że Sergei Pareiko z wielkim trudem uratował swój zespół od straty bramki, zbijając piłkę na poprzeczkę. Dwie minuty później dwóch zawodników Lecha mogło pokonać bramkarza Wisły (Bartosz Ślusarski, Artjom Rudniew), ale żaden z nich nie sięgnął piłki.

Do półfinału awansowała także warszawska Legia, choć gdyby w piłce nożnej przyznawane były punkty za styl, to podopieczni Macieja Skorży z hukiem pożegnaliby się z rozgrywkami. Trzecioligowy Gryf Wejherowo zremisował przy Łazienkowskiej z prowadzącą w ekstraklasie Legią, a był blisko sensacyjnego zwycięstwa. Gospodarzy pożegnały gwizdy kibiców.

Zespół z Pomorza wcześniej wyeliminował tercet pierwszoligowców: Olimpię Grudziądz, Zawiszę Bydgoszcz i Sandecję Nowy Sącz, a później przedstawicieli ekstraklasy: Koronę Kielce i Górnik Zabrze. W pierwszym meczu w Wejherowie Legia wygrała 3:0, ale stołecznej drużynie groził walkower, gdyż w protokole meczowym widniał Jakub Rzeźniczak, a na boisku pojawił się Artur Jędrzejczyk. Ostatecznie Wydział Gier PZPN odrzucił protest Gryfa. W tej sytuacji szanse trzecioligowca na awans zmalały do minimum. Trener Legii Maciej Skorża dał szansę kilku rezerwowym, ale raczej żaden z nich nie przekonał szkoleniowca do swoich umiejętności.

W 17. minucie Danijel Ljuboja, który eksperymentalnie zagrał w pomocy, miał szansę na otwarcie wyniku, ale jego strzał z niespełna 10 metrów został zablokowany. Chwilę później efektownie główkował Argentyńczyk Ismael Blanco. Przed przerwą Ljuboja trafił jeszcze w słupek. Wolne tempo i mało efektowna gra spowodowała, że schodzącym do szatni piłkarzom towarzyszyły gwizdy kibiców, którzy spodziewali się efektownej gry lidera ekstraklasy i przede wszystkim goli.

Ze zdobyciem ich podopieczni Macieja Skorży mieli problem także po przerwie. Siedem minut po zmianie stron nieatakowany przez rywala Janusz Gol przeniósł piłkę nad bramką strzelając z 11 metrów. Kilka minut później piłkę po strzale głową Chorwata Ivicy Vrdoljaka z linii bramkowej wybił obrońca Gryfa.

Ku zaskoczeniu kibiców to goście objęli prowadzenie. W 64. minucie Tomasz Kotwica płaskim strzałem z pola karnego pokonał Wojciecha Skabę. Pięć minut później trzecioligowcy mogli zdobyć drugą bramkę, ale sytuacji sam na sam ze Skabą nie wykorzystał Michał Fidziukiewicz.

md