Głos zabierają fundacje broniące praw zwierząt, związki łowieckie, jak również organizacje zajmujące się prawami dzieci.
– Z jednej strony łowiectwo jest chęcią obcowania z przyrodą i poznawania praw, które nią rządzą. Jest to również obowiązek, który polega na regulowaniu bioróżnorodności polskiego ekosystemu – wyjaśnił Marek Matysek, rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego.
Powyższe argumenty nie przekonują członków organizacji stojących na straży praw zwierząt. Jak przyznał Bartłomiej Popczyk z Polskiego Związku Łowieckiego wynika to z braku właściwej wiedzy na temat tego, do jakich zadań zostali powołani myśliwi.
– Proszę sobie wyobrazić, co by się działo gdybyśmy nie polowali chociażby na dziki. Ich populacja sięga obecnie 300 tys. osobników. Roczny przyrost naturalny wynosi od 100 do 200 proc. liczebności tych zwierząt. Podobnie jest z lisami. Jesteśmy od tego, by regulować ten stosunek, a nie bezmyślnie strzelać do żywych stworzeń – wyjaśnił rozmówca Polskiego Radia 24.
Tomasz Zdrojewski z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot przyznał, że polowanie nie ogranicza się jedynie do szybkiego uśmiercania zwierząt. – Polowanie, to nie tylko akt zabicia. Należy tu wymienić dobijanie, ranienie oraz patroszenie – dodał.
W ostatnich latach odnotowano również kilkanaście wypadków podczas polowań, w których udział brały dzieci. Aleksandra Ejsmond z Komitetu Ochrony Praw Dziecka przyznała, że uczestnictwo najmłodszych w łowach jest bardzo niebezpieczne, a także zgubne dla ich psychiki.
Polskie Radio 24/db