Fundacja Viva apeluje, by zakazać wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Jak podkreśliła Monika Kuźniewska, aktywiści fundacji zostali wysłani do ośmiu cyrków w Polsce i z perspektywy przeciętnego widza nagrywali to, co widzieli. - Okazało się, że materiały były bulwersujące. Zaobserwowaliśmy szereg przypadków łamania prawa zarówno jeśli chodzi o dobrostan zwierząt, jak i bezpieczeństwo ludzi – podkreśliła.
Kuźniewska poinformowała, że w wyniku przeprowadzonych obserwacji z jednego z cyrków zabrany został czteroletni niedźwiedź o imieniu Baloo. Miał on niedowagę, brak pazurów, braki witaminowe, próchnicę zębów i otwarte kanały zębowe. – Niedźwiedź przez dwa lata przebywał w cyrku i żadna kontrola weterynaryjna nie wykazała nieprawidłowości – zaznaczyła Kuźniewska.
Odniosła się także do ogólnych warunków w jakich żyją zwierzęta cyrkowe mówiąc m.in. o stresującym transporcie, który zwierzęta te mają wpisany w egzystencję. - Cyrki przejeżdżają w Polsce średnio 10 tys. km rocznie. To oznacza, że zwierzęta są de facto cały czas w trasie – wyjaśniła Kuźniewska. – Pakowane są na ciasne ciężarówki, żyją na skandalicznie małych przestrzeniach, nie mają ruchu, do tego dochodzi tresura, która odbywa się poza okiem publicznym – wyliczała.
Zwróciła także uwagę, że wszystkie zwierzęta występujące na cyrkowej arenie zostały w młodości złamane psychicznie, zaś te, których nie udało się złamać, zostały usunięte. - Cyrk narodził się z przemocy i chęci zysku kosztem zwierząt. To trwa nadal mimo że jest XXI wiek – podkreśliła. Kuźniewska dodała jednak, że w ponad 30 krajach zostały już wprowadzone częściowe bądź całkowite zakazy wykorzystywania zwierząt w cyrkach.
Monika Kuźniewska; foto: PR24/MR
Więcej w całej rozmowie.
Gospodarzem audycji był Mateusz Drozda.
Polskie Radio 24/pr
Data audycji: 04.08.16
Godzina audycji: 18:10