Lata 90. były okresem krwawych porachunków grup przestępczych. Jedną z nich był gang pruszkowski, dokonujący szeregu przestępstw. – Nie byłoby tej grupy, gdyby nie opieka byłych funkcjonariuszy SB, którzy zakładali gangi do brudnej roboty i sami czerpali z tego korzyści – podkreśliła Borowska. Jej zdaniem, postać "Słowika" zyskiwała przychylność wpływowych osób. – Ocena jego działalności pokazuje, że zwykły przestępca nie zyskałby ułaskawienia prezydenta, przychylności jego urzędników w sytuacji, która zaprzeczała logice – tłumaczyła. Andrzej Z. przebywał bowiem wówczas na przepustce, po której nie wrócił do więzienia i był poszukiwany listem gończym. Poprzez adwokata zwrócił się o akt łaski.
Agnieszka Borowska jako pierwsza dotarła do dokumentu ułaskawienia, o którym rozmawiała później z prezydentem Lechem Wałęsą. – Zapytany o "Słowika" powiedział: "podłożono mi papiery, ja bym tego nie zrobił". Wydawało mi się, że struktura urzędu państwowego jest tak skonstruowana, że to niemożliwe – zaznaczyła. Dodała, że w ramach dziennikarskiego śledztwa pojawiła się również informacja o ułaskawieniu także pięciu innych gangsterów.
Gość Polskiego Radia 24 mówiła także, że liderzy mafii pruszkowskiej, po odbyciu wyroków, powinni być wyeliminowani z życia publicznego, jednak do niego powrócili. – Nie stałoby się tak, gdyby nie pracowało dla nich zaplecze i nie mieli parasola ochronnego. Ktoś ich wykorzystuje, bo ręce, które raz się zabrudziły, są świetnym narzędziem do kolejnych przestępstw – podsumowała.
Więcej w całej audycji.
Gospodarzem programu był Łukasz Kurtz.
Polskie Radio 24/ip
___________________
Data emisji: 07.02.2017
Godzina emisji: 19:15