Jak podkreślił Krzysztof Oppenheim fakt, że nie powstanie systemowe rozwiązanie dla frankowiczów wynikał nie tyle z słów prezesa Kaczyńskiego, ile z drugiej nieudanej próby prezydenta Andrzeja Dudy i całkowitego wycofania się z przewalutowania kredytów, co nastąpiło w sierpniu ubiegłego roku.
- To była ta data, od której wiadomo było, że państwo nie pomoże frankowiczom. Cieszę się, że prezes Kaczyński powiedział to już oficjalnie, ponieważ wiele osób cały czas miało rozterki co robić w tej sytuacji. Już wiemy, że każdy musi radzić sobie sam – zaznaczył gość.
Jak podkreślił Oppenheim, „pozycja frankowicza w sądzie wbrew pozorom jest znacznie lepsza niż pozycja złotówkowicza pod warunkiem, że przyjmiemy optymalny sposób obrony”. - Technika ta polega na tym, że zaprzestajemy spłaty i zabezpieczamy odpowiednio nieruchomość. W tym momencie kredyt przestaje nas interesować – wyjaśnił.
Dodał, że z uwagi na zaprzestanie spłaty kredytu, „mamy znaczące oszczędności”. - Ponieważ proces w sądzie trwa zwykle 3,4 lata – po 4 latach można sobie odrobić kwotę, dzięki czemu będziemy mieli szansę odkupić swoją nieruchomość po zaniżonej cenie. Jest to jednak ostateczność w razie gdybyśmy przegrali w sądzie tę batalię – podkreślił.
- Z uwagi na to, że bronimy się a nie atakujemy, bank ma udowodnić w sądzie, że jesteśmy mu winni określoną kwotę – kontynuował. – „Mission impossible” jest dla mnie udowodnienie, że biorąc kredyt 10 lat temu w kwocie 500 tys. i przy spłacie 300 tys. w tym czasie, bank jeszcze zechce od nas 800 tys. zł – podsumował.
Oppenheim zaznaczył również, że w walce z bankiem należy wykorzystać „wszystkie elementy umów kredytowych, które podważają prawnicy”.
Więcej w całej rozmowie.
Gospodarzem audycji był Szymon Krawiec.
Polskie Radio 24/pr
________________
Data emisji: 13.02.17
Godzina emisji: 13:45