Jak wskazują przeciwnicy zmian dotyczących handlu w niedziele, ograniczenia będą miały negatywny wpływ na rynek pracy, szczególnie w kontekście zatrudnienia kobiet. Z takim argumentem nie zgodziła się Izabela Przybysz. – Jeżeli zwrócimy uwagę np. na sklepy wielkopowierzchniowe, tam są zatrudnione głównie kobiety, to w bardzo wielu z nich cały czas poszukuje się nowych pracowników – wskazywała gość PR24.
W ocenie ekspertki, ograniczenie handlu w niedziele nie przełoży się na diametralne zmniejszenie liczby klientów, a co za tym idzie, spadek zatrudnienia. – Klienci po prostu rozłożą się na inne dni, być może będzie trzeba zwiększyć obsadę w tygodniu – komentowała Izabela Przybysz. – Stracić mogą jednak młode osoby, które w weekendy dorabiają sobie na podstawie umowy-zlecenia – zaznaczyła.
Z kolei Maria Brincken przekonywała w Polskim Radiu 24, że zmiany potrzebne są z punktu widzenia funkcjonowania rodzin. – W handlu 80 procent zatrudnionych to kobiety, to łącznie około miliona osób w kraju. Chodzi o to, by chociaż jeden dzień w tygodniu rodzina mogła być razem. Tak, by rodzice z dziećmi mogli zjeść obiad, pójść na spacer, czy też do teatru – wskazywała przedstawicielka "Solidarności".
Na naszej antenie o konieczności wprowadzenia zmian dotyczących handlu w niedziele mówił także Alfred Bujara z "Solidarności", pełnomocnik komitetu inicjatywy ustawodawczej. – Cieszymy się, jako pracownicy handlu, że ustawa dot. ograniczeń w handlu w niedziele będzie procedowana – podkreślał. – Nowe przepisy ucywilizują warunki pracy w Polsce – przekonywał gość PR24.
Zgodnie z obywatelską propozycją, zakaz handlu w niedziele miałby dotyczyć większości placówek handlowych. Handel mógłby odbywać się jedynie w dwie kolejne niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą, a także w ostatnie niedziele stycznia, czerwca, sierpnia oraz w pierwszą niedzielę lipca. W wigilię Bożego Narodzenia (chyba, że przypada w niedzielę) oraz w Wielką Sobotę handel mógłby się odbywać do godz. 14.00. Za złamanie zakazu handlu miałyby grozić kary – nawet do 2 lat więzienia.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek, po spotkaniu Rady Ministrów, zaznaczył, że podczas posiedzenia rządu zgłoszono do projektu "liczne uwagi". "Między innymi tą - o której już od wielu tygodni informowaliśmy - rząd pani premier Beaty Szydło nie godzi się na to, aby karać chociażby więzieniem osoby, które ten zakaz handlu będą naruszały" – podkreślił. Tymczasem, Alfred Bujara zapewniał w Polskim Radiu 24, że twórcy projektu sami zrezygnowali już m.in. z tego zapisu. – Będziemy chcieli, by właściciele sklepów za złamanie zakazu byli karani grzywną. Jej wysokość byłaby uzależniona od wysokości obrotów – tłumaczył przedstawiciel "Solidarności".
Polskie Radio 24/IAR/mp
Więcej Gospodarki w Polskim Radiu 24
_________________
Data emisji: 21.03.17
Godzina emisji: 13.18