Gość wyjaśniał, że ściąganie długu podzielić można na dwa etapy. Pierwszy to przedsądowy, gdy osoby atakowane są pismami, smsami, telefonami, groźbami, by dana firma uzyskała swój dług. – Na tym etapie dłużnik powinien postawić sprawę jasno i nie podlegać naciskom, tylko starać się uniknąć podpisywania jakichkolwiek ugód, do dokonywania spłat – mówił.
Michał Sokołowski wskazywał, że długi, które odkupują firmy, często sięgają nawet 20 lat wstecz. – Przepisy prawa cywilnego mówią o tzw. przedawnieniu długu. A orzeczenia z tytułu kredytów podlegają przedawnieniu z upływem 3 lat od wypowiedzenia umowy – tłumaczył. Jeśli dłużnik podpisze ugodę z dłużnikiem i zaprzestanie spłacania, a sprawa trafi do sądu, traci możliwość obrony i podnoszenia zarzutu przedawnienia.
W przypadku "świeżych" spraw, jeżeli firma kieruje sprawę do sądu, wówczas na posiedzeniu niejawnym wydawany jest nakaz zapłaty. – Sąd doręcza go dłużnikowi, a on ma 14 dni, żeby się odwołać – mówił. Dodał, że kwotę netto, którą dana osoba otrzymała do ręki, zazwyczaj trzeba spłacić. Często jednak w umowach pojawiają się klauzule niedozwolone, wymuszające dodatkowe opłaty. – Dodawane są tylko po to, by klient musiał zapłacić jak najwięcej. Gdy dłużnik podejmie obronę, wówczas często te koszty sądy ucinają – zaznaczył.
Michał Sokołowski zwrócił również uwagę, że w momencie sprzedaży długu przez bank danej firmie, to ona staje się jedynym właścicielem. Często dochodzi jednak do sytuacji, w której o cesji nie zostaje poinformowany komornik, prowadzący egzekucję na rzecz banku. – Trzeba wówczas wystosować pismo do komornika i firmy, że doszło do cesji. Nie może dochodzić do takich sytuacji, że dwa podmioty ściągają ten sam dług – podkreślił.
Więcej w nagraniu.
Gospodarzem programu był Krzysztof Grzybowski.
Polskie Radio 24/ip
___________________
Data emisji: 11.05.2017
Godzina emisji: 13:09