- Polacy mówią, że nie odkładają pieniędzy. Prawda jednak jest taka, że jesteśmy mądrym narodem i zawsze przetrzymujemy oszczędności na „czarną godzinę”. Pamiętamy trudne czasy i staramy się być przygotowani na ich nadejście. Nie oszczędzamy tylko wtedy, kiedy mamy niski dochód, bądź go nie mamy – skomentował w PR24 Jarosław Sadowski, doradca finansowy Expander.
Dzieci kosztują dużo. Wychowanie dziecka do uzyskania przez nie pełnoletniości kosztuje przeciętnie 200 tysięcy złotych. Co zrobić, by uzbierać takie pieniądze?
- Musimy przede wszystkim uwzględniać wydatki stałe, takie jak prywatna szkoła, czy nauka języka angielskiego. Raz na jakiś czas pojawiają się też większe wydatki, generowane przez przerwę świąteczną, wakacje, czy Dzień Dziecka. Jeśli umieścimy je w swoich planach, nie będziemy zaskoczeni i nie będziemy się zadłużali – ocenił gość PR24.
Wydatki krótkoterminowe, takie jak prezent urodzinowy, to tylko kropla w morzu dziecięcych potrzeb, którą można zaspokoić racjonalnym planowaniem wydatków. Prawdziwe schody zaczynają się w momencie, gdy potomek wkracza w dorosłość.
- Jeśli jesteśmy przygotowani wcześniej na zakup prezentu, to kupując go przez Internet, wydamy mniej pieniędzy. To są jednak wydatki krótkoterminowe. Trudniejszym wyzwaniem są te długoterminowe. Im strsze dziecko, tym większych nakładów potrzebujemy. Studiowanie, zwłaszcza poza miejscem zamieszkania, łączy się z zapewnieniem dziecku utrzymania. Potem, pomagamy jeszcze w zakupie – podsumował Sadowski.
PR24