Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
migracja
migrator migrator 05.02.2010

Sprawdź jak policja może sobie zepsuć opinię

Ryszard Kilanowski został ukarany pięćsetzłotowym mandatem za to, że przeklinał w nocy, idąc sam polną drogą.

Ryszard Kilanowski został ukarany pięćsetzłotowym mandatem za to, że przeklinał w nocy na polnej drodze. Choć uważa, że jest niewinny, to jednak mandat przyjął. - Mógł tego nie zrobić, wtedy sprawę rozstrzygnąłby sąd - uważają policjanci.

Sprawę opisuje na swoim portalu lokalna gazeta Czas Świecia.

W nocy 19 stycznia Ryszard Kilanowski około godz. 00.40 wracał do domu - z miejscowości Krąplewice do Buczka.

- Byłem już zdecydowanie na terenie Buczka, szedłem między polami - mówi. - Za mną jechał samochód, nie wiedziałem, że to policja, bo auto było nieoznakowane - dodaje. Samochód jechał za nim około kilometra i mężczyzna przestraszony zadzwonił do siostry, która mieszkała w pobliżu w domu na górce, z którego jest dobra widoczność. - Poprosiłem ją, by wyjrzała przez okno - opowiada.

Po chwili samochód się zatrzymał, Kilanowski mówi, że żaden z funkcjonariuszy się nie przedstawił, ale rozpoznał policjantów z posterunku w Jeżewie. - Jeden z funkcjonariuszy powiedział do mnie "Gościu, masz mandat za przeklinanie" - mówi Kilanowski. - Kiedy zacząłem protestować, policjant odpowiedział mi, że nie mam szans, bo ich jest dwóch, co miało oznaczać, że i tak jest na straconej pozycji i wypisał mi mandat w wysokości 500 zł - dodaje.

Policja zrobiła to na podstawie art. 141 Kodeksu Wykroczeń, który przewiduje karę grzywny, nawet do 1500 zł za przeklinanie w miejscach publicznych. W tym przypadku takim miejscem była polna droga, którą szedł Kilanowski.

Ten z kolei utrzymuje, że nie przeklinał, a mandat przyjął, bo jak twierdzi, nie chce chodzić po sądach. - Nawet jeśli miałbym przeklinać, to jak oni to usłyszeli, skoro siedzieli w samochodzie - dziwi się nasz rozmówca.

Spisywanie i wypisywanie mandatu trwało wyjątkowo długo i przez cały ten czas Kilanowski stał w polu w śniegu po kolana przy lekko uchylonej szybie samochodu. Żeby podpisać dokument, musiał przyklęknąć. - Wtedy też policjant zwrócił mi uwagę, bym podpisując mandat nie porysował karoserii samochodu, bo będzie musiał za to zapłacić - dodaje.

Funkcjonariusze uważają, że zrobili słusznie. - Policjanci, którzy byli na miejscu, stwierdzili, że doszło do naruszenia przepisów kodeksu wykroczeń i nałożyli na mężczyznę mandat - mówi Marek Rydzewski, oficer prasowy świeckiej policji. - Z informacji jakie mam, wynika, że pouczyli ukaranego o prawie do odmowy przyjęcia mandatu, z którego nie skorzystał. Na każdym druku jest informacja o tym, że osoba ma takie prawo, informują też o tym policjanci. Jeśli z tego korzysta, sprawa jest kierowana do sądu rejonowego. Zgodnie z przepisami mandat staje się prawomocny w chwili podpisania go przez ukaranego. Złożenie podpisu na druku jest równoznaczne z przyznaniem się do winy.

Policja nie odniosła się do pytania, czy mandat dla Kilanowskiego nie był za wysoki. Teraz mężczyźnie zostaje tylko złożenie do komendanta skargi na funkcjonariuszy, którzy go ukarali. Może też wystąpić do sądu o anulowanie mandatu, ale musiałby udowodnić, że jest niewinny - to jednak może być trudne, bo w miejscu publicznym jakim jest pole, nikogo prócz niego nie było.

czasswiecia.pl