Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 20.02.2009

Fleet Foxes - "Fleet Foxes"

Na swoim debiutanckim krążku Fleet Foxes prezentują mało popularny gatunek zwany barokowym popem. Zgodnie z założeniami nurtu, mnóstwo tutaj odniesień do muzyki klasycznej.

Okładka krążka wysyła czytelny sygnał - fragment obrazu "Przysłowia niderlandzkie" Petera Breughela Starszego każe przenieść się w czasie do XVI wieku. Z muzyką jest podobnie, tyle że sprawa jest odrobinę bardziej złożona.

Wykorzystanie dzieła Breughela sprzed czterystu pięćdziesięciu lat jest dopełnieniem artystycznego przekazu kwintetu z Seattle. Na swoim debiutanckim krążku Fleet Foxes prezentują mało popularny gatunek zwany barokowym popem. Zgodnie z założeniami nurtu, mnóstwo tutaj odniesień do muzyki klasycznej, jak choćby w akustycznym "Tiger Mountain Peasant Song". "Meadowlarks" natomiast brzmi jak amerykański folk, którego nie powstydziłby się Kurt Wagner - lider Lambchop. Wszystko okraszone aranżacjami dającymi się z czystym sumieniem zaszufladkować jako indie pop ("Quiet Houses"). Z kolei "White Winter Hymnal" kojarzy się ewidentnie z The Beach Boys. Trudno się dziwić, ekipa dowodzona przed laty przez Briana Wilsona miejscami także nawiązywała do barokowego popu. Przy okazji, kto wie, gdyby Fleet Foxes cofnęli się w czasie o cztery dekady, może to ich słuchaliby kalifornijscy surferzy.

Wpływy czysto amerykańskie mieszają się z barokowymi, dominują naprzemiennie. W jednej chwili folk wysuwa się naprzód, by za moment zejść na dalszy plan. Wokalista Robin Pecknold brzmi miejscami jak wspomniany Wilson, czasem daje do zrozumienia, że nieobca jest mu maniera Janis Joplin czy nawet Tracy Chapman ("Oliver James"). W kwestii instrumentarium zespół prezentuje się tak samo klasycznie jak jego muzyka. Jest dwóch gitarzystów, korzystających najczęściej z instrumentów akustycznych, jest klawiszowiec i całkiem zwyczajna sekcja rytmiczna. Ta ostatnia zdecydowanie najmniej rzuca się w oczy, zdarzają się utwory, w których słychać jedynie dźwięki gitar. Tak jest np. w kończącym krążek "Oliver James" zwieńczonym słowami zaśpiewanymi przez Pecknolda a cappella.

Oryginalna rzecz. Paradoksalnie, bo przecież Fleet Foxes inspirują się muzyką sprzed czterdziestu, a nawet czterystu lat. Jeśli ktoś ma ochotę na więcej, może sięgnąć po EP-kę "Sun Giant", na potrzeby której zespół przygotował pięć nowych kompozycji. A na koniec, w ramach ciekawostki: przedstawione na okładce dzieło niderlandzkiego malarza znane jest też jako "Świat do góry nogami". Ale to już nie odnosi się to muzycznej zawartości "Fleet Foxes".

Maciek Kancerek